
Jaki lokalizator GPS dla psa wybrać? Jakie funkcje powinno mieć godne uwagi urządzenie? Ile kosztuje taki sprzęt i czego można po nim oczekiwać i czy można tu uciec od abonamentu?
Pytanie na start, czy warto kupić lokalizator GPS dla psa? Cóż, pies, jak i koń, jaki jest, każdy widzi. Niech to pokrętne stwierdzenie wybrzmi jako dowód na to, że nie zamierzam tłumaczyć, dlaczego pies jest dla wielu członkiem rodziny, którego zaginięcie równoznaczne byłoby z rodzinnym dramatem, rozpaczą, końcem świata, który znamy. Jeśli ktoś uważa, że pies to tylko pies, to zachęcam do odpuszczenia sobie lektury niniejszego artykułu…
To tekst dla psiarzy. Dla tych, co to tarzają się po podłodze ze swoimi psami, jak tylko wrócą z pracy i chcą zadbać o ich bezpieczeństwo na każdym poziomie. Również o bezpieczeństwo podczas nieprzewidzianych wypadków, w których to pies zerwie się ze smyczy, pogoni za sarną, czy ktoś (co jest wyrazem skrajnego braku empatii) odepnie sobie spod sklepu pozostawionego tam, słodkiego szczeniaczka, czekającego na swojego opiekuna. Pomijam tu, że skrajnie nieodpowiedzialne jest przywiązywanie psa przed sklepem. Do brzegu jednak, jak wybrać GPS dla psa? Co oferuje rynek? Jakie mamy możliwości?
Po co ci lokalizator GPS dla psa?
Proste pytanie - prosta odpowiedź. Potrzebujesz lokalizatora GPS dla swojego psiego towarzysza, ponieważ będziesz mógł go dzięki takiemu urządzeniu zlokalizować, gdy na skutek nieprzewidzianych czynników zewnętrznych oddalicie się od siebie. Lokalizator podziała w każdej z możliwych do wyobrażenia sytuacji losowych, od pójścia w pogoń za leśną zwierzyną, po pójście w tango po uprzednim wykonaniu profesjonalnego podkopu pod płotem odgradzającym bezpieczny ogród od pełnego psich przygód, ale i zagrożeń, świata zewnętrznego. Innymi słowy, chcesz widzieć, gdzie jest twój pies? Potrzebujesz lokalizatora GPS.
Mała uwaga dla "techno opornych" - lokalizator montuje się na smyczy lub szelkach. Każdy da radę zamontować takie urządzenie niejako na psie i każdy, kto potrafi obsługiwać Instagrama i Mapy Google da sobie radę z obsługą aplikacji na smartfony.
Nie wystarczy AirTag?
Moi znajomi mają na swoim psie zawieszonego AirTaga (albo coś do AirTaga podobnego) i pokazywali mi kiedyś, jak to fajnie działa. Ot klikają sobie w aplikacji to i owo, i widzą, gdzie psiak się znajduje. Fajna sprawa. Niestety, tylko połowicznie. Lokalizacja tego typu działa świetnie w miastach, na osiedlach, czy np. u nich - w jednej z wielkomiejskich sypialni, na nowym osiedlu szeregowców, gdzie mieszkają wyłącznie użytkownicy iPhone’ów i leasingowanych, białych samochodów hybrydowych.
Lokalizator działający w sposób zbliżony do AirTaga na nic się nam zda, gdy psa “zgubimy” w lesie, na spacerze w mało zaludnionej okolicy, na prowincjonalnej wsi, w której życie płynie swoim własnym tempem i rytmem. Oto są pewne ograniczenia technologii korzystającej z łączności Bluetooth i lokalizatora, który pokazuje swoje położenie poprzez łączenie z urządzeniami w okolicy. Wszelkiej maści AirTagi są super spoko jako lokalizatory dla kluczy czy, sam nie wiem, bagażu podczas podróży, ale członka rodziny, na którego bezpieczeństwie mi zależy, raczej bym “nie lokalizował” w ten sposób.
Prawdziwy lokalizator GPS - co trzeba wiedzieć?
Na co zwracać uwagę podczas wyboru lokalizatora dla psa? Oto kilka cech, którymi winno legitymować się godne uwagi urządzenie:
- Aplikacja z podglądem lokalizacji: aplikacja obsługująca lokalizator to oczywistość, ale warto o niej wspomnieć. Po jej włączeniu powinniśmy mieć dostęp przede wszystkim do aktualnej lokalizacji urządzenia, a tym samym i naszego psa. W aplikacji znajdziemy oczywiście szereg innych funkcji, ale podgląd w wymiarze 24/7 to coś absolutnie wymaganego.
- Sygnał SOS: przycisk na urządzeniu, który nacisnąć może ktoś, kto znajdzie naszego psa, by wysłać nam monit z dokładną lokalizacją.
- Powiadomienia z aplikacji: aplikacja, która nie tylko pokazuje aktualną lokalizację, ale też np. powiadamia nas o zdarzeniach, zmianach kierunku węrdującego psa - to może się przydać.
- Kamera: przydatny gadżet, pozwalający na podejrzenie okolicy, do której zawędrował nasz pies. Nie jest to niezbędne, ale pomocne w poszukiwaniach i upewnianiu się, że zwierzak ma się dobrze.
- Nasłuch otoczenia: rzecz przydatna w podobnym wymiarze, co kamera. Nie niezbędna, ale mile widziana.
- Strefy bezpieczeństwa: możliwość ustalenia sobie pewnej formy “geo-ogrodzenia” może być przydatną funkcją, choć szczerze nie wiem, po co. Pies to nie kot, że może sobie spacerować po okolicy, choć umówmy się, posiadanie “wolno-spacerującego” kota to też umiarkowanie dobry pomysł.
- Odporność na warunki atmosferyczne: tego chyba tłumaczyć nie trzeba, prawda? Pies na gigancie może udać się w różne miejsca, więc jego lokalizator powinien radzić sobie z deszczem, piachem, kurzem i innymi nieprzyjemnościami.
- Długi czas pracy na jednym ładowaniu: urządzenie powinno pracować na pełnej baterii przynajmniej przez tydzień. Uznajmy, że 7 dni to podstawa i czas, w którym powinniśmy już odnaleźć naszego psa - obierzyświata.
- Monitorowanie aktywności: oto cecha, której nie potrzebujemy, ale która może być, w określonych sytuacjach, całkiem przydatna. Podgląd w dzienną aktywność danego psa może przydać się choćby opiekunom psów ze skłonnościami do przybierania na masie. Gdy pies jest okrąglejszy niż powinien, możemy sobie zerknąć w to, jaki pokonuje dziennie dystans i systematycznie zwiększać “obciążenie treningowe”. Ot, taki luźny pomysł.
Ile to kosztuje?
Zabawa zaczyna się, powiedzmy, od mniej więcej 200 zł za urządzenie. Że drogo? 200 zł to jak za darmo! To więcej niż uczciwa cena, by rzucić klasykiem. Zwłaszcza gdy porówna się tę kwotę do ceny np. Garmina Alpha 200i. Jasne, Garmin to kombajn, sprzęt do szkolenia np. psów myśliwskich, ich lokalizowania z nieprawdopodobną dokładnością, oferujący stały podgląd na szczegółowych mapach, wykorzystywany podczas polowań, a może i przez służby ratownicze? Widziałbym tu i taką aplikację tego sprzętu.
Drugą cechą, z której trzeba zdawać sobie sprawę, to obecność abonamentu, a tym samym - konieczność uiszczania określonej kwoty za możliwość korzystania z urządzenia. GPS to jedno, ale przecież w jakiś sposób lokalizator musi przesłać nam informacje o tym, gdzie znajduje się nasz pies. Jeśli kudłaty stwór jest jakieś, powiedzmy 1,5 kilometra od nas, to łącznością Bluetooth lokalizator nie połączy się z naszym smartfonem, prawda? Abonament towarzyszy znacznej większości lokalizatorów, ale i od tego są wyjątki, co postaram się za moment pokazać. Szczęśliwie ceny poszczególnych usług startują od nawet, mniej więcej, 20 zł miesięcznie, czyli lokalizowanie psa kosztuje połowę tego, co wydajemy na oglądanie seriali na Netfliksie.
Polecane urządzenia
Maxizoo Tracker
Lokalizator dla psa od znanego sklepu zoologicznego? Czy to ma sens? Cóż, tracker od Maxizoo nie jest wybitny, ale względnie niedrogi, działający przez 2 lata bez abonamentu, a do tego oferujący wszystkie jedną najważniejszą funkcję, czyli podgląd lokalizacji na żywo. Na plus zaliczę też fakt, że urządzenie jest małe, ładowane indukcyjnie, odporne na niesprzyjające warunki atmosferyczne i ma wbudowane funkcje pomagające w dbaniu o zdrowie psa. Minusy? Czas pracy w trybie ciągłego użytkowania to 1 dzień, co nie zachwyca.
Tractive DOG 6
Oto niedrogi lokalizator z abonamentem, który można swobodnie polecić. Samo urządzenie to koszt nieco ponad 200 zł, zaś abonament startuje od kwoty 20 zł miesięcznie - przy płatności za 2 lata z góry w opcji Basic i przy płatności za 5 lat z góry w opcji Premium. Czym te abonamenty się różnią? W obu mamy śledzenie lokalizacji na żywo oraz aletry zdrowotne, a także śledzenie aktywności i snu. W wersji Premium dostajemy możliwość udostępniania podglądu lokalizacji osobom postronnym, dostęp do historii lokalizacji oraz globalny zasięg i możliwość eksportu danych GPS. Sam lokalizator jest wodoszczelny i pracuje na jednym ładowaniu do 14 dni. Ot solidna pozycja dla kogoś, kto potrzebuje czegoś ponad podstawę oferowaną przez np. Maxizoo Tracker.
Locon Dog Max
Locon Dog Max to lokalizator, który kusi niską ceną za urządzenie - w momencie pisania tego tekstu było to 169 zł - oraz przystępnym abonamentem - od 22 zł miesięcznie, przy jednorazowej płatności za 12 miesięcy. Urządzenie jest niewielkie, odporne na wyzwania pogodowe i potrafi pracować na jednym ładowaniu do 10 dni. Aplikacja Bezpieczna Rodzina na smartofny daje wgląd w aktualną lokalizację zwierzaka, ma możliwość wytyczenia stref bezpieczeństwa oraz opcję nasłuchu, a urządzenie ma ma przycisk SOS. Dobra, godna rozważenia propozycja, choć wydaje się, że wcześniej opisywany Tractive DOG 6 może być solidniej skonstruowanym lokalizatorem.
Inne alternatywy godne polecenia
Warto obadać sobie jeszcze urządzenia takich marek, jak Weenect czy TKMARS. No i Garmin Alpha, czyli wariant na bogato, który wrzucam jako ciekawostkę, bo to faktycznie sprzęt dla dość wąskiej grupy zainteresowanych.
Co polecam, co wybieram?
Osobiście poszedłbym w lokalizator Maxizoo Tracker. Jest niedrogi, działa 2 lata bez abonamentu, a do tego dość zgrabny, radzący sobie z deszczem. Urządzenie oferuje podgląd lokalizacji w smartfonowej aplikacji. Jasne, nie jest to rozwiązanie topowe, a do tego ciągły czas pracy na pełnym naładowaniu to mniej więcej 1 dzień, co, mówiąc delikatnie, nie zachwyca, ale osobiście nie szukałbym niczego lepszego, gdyż gdyby spotkała mnie nieprzyjemność zgubienia psa, nie czekałbym ani godziny, a od razu poszedł w dzicz i szukał futrzaka do upadłego, bo, jak to mawia mój przyjaciel serdeczny - pies to życie. Zależałoby mi więc na tym, by lokalizator działał i przetrwał pierwsze godziny, które wydają mi się kluczowe.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!