
Przetestowałem LG UltraGear 34GX90SA – to więcej niż tylko wyśmienity monitor OLED
Są sytuacje, w których monitora używamy nie tylko do grania i pracy, ale również do konsumpcji multimediów. Naprzeciw tym potrzebom wychodzi LG z modelem OLED UltraGear 34GX90SA, który z powodzeniem zastąpi również nowoczesne Smart TV – oto jego recenzja.
Płatna współpraca z LG
Podczas tegorocznych targów CES 2025 LG pokazało wiele bardzo interesujących zakrzywionych i ultrapanoramicznych monitorów OLED, w tym jeden z możliwością elektrycznej regulacji zakrzywienia (począwszy od całkowitego wyprostowania). Moją uwagę przykuły jednak monitory z wbudowanym Smart TV webOS – tym samym, które LG stosuje w swoich telewizorach OLED. Wydało mi się to do tego stopnia interesujące, że postanowiłem jeden z tych modeli dokładnie przetestować. Dziękuję LG za użyczenie na czas trwania testów modelu LG UltraGear 34GX90SA, a teraz już zapraszam do samej recenzji.
O czym przeczytasz w recenzji LG UltraGear 34GX90SA:
- Jakość wykonania, design i ergonomia
- Dostępne złącza i komunikacja bezprzewodowa
- System webOS i sposoby sterowania
- Specyfikacja testowanego LG UltraGear 34GX90SA
- Testy kolorów matrycy OLED
- Testy jasności i obsługi HDR
- Testy szybkości i opóźnień
- Testy wbudowanych głośników
- Pobór energii i zabezpieczenia przeciw wypalaniu
- Moja opinia o LG UltraGear 34GX90SA
Niewiele OLEDów dobrze wygląda za dnia - LG UltraGear 34GX90SA zalicza się do tych, które faktycznie to potrafią.
Nowoczesny wygląd w harmonii z ergonomią
Monitor zapakowano w zaskakująco dobrze chroniący go karton – egzemplarz, który do mnie trafił, z pewnością nie miał lekko w czasie podróży kurierem, ale mimo tego cała zawartość dotarła w nienaruszonym stanie. Naturalnie wiedziałem, że monitor będzie całkowicie biały, ale nie spodziewałem się, że LG zastosuje również białe przewody i zasilacz. Warto tu nadmienić, że w zestawie dostajemy komplet przewodów audio-wideo – HDMI, DisplayPort oraz USB-C. Tym ostatnim prześlemy nie tylko obraz i dźwięk, ale też przekażemy kontrolę nad jednym lub oboma złączami USB dla tak podłączonego PC.
Wypakowywanie monitora LG UltraGear 34GX90SA przypomina nieco rozpakowywanie prezentu na urodziny - daje tyle radości!
Nóżka dołączona w zestawie składa się z dwóch części – płaskiej metalowej podstawy i pionowego elementu, w który ją wkręcamy bez użycia narzędzi. W taki sam sposób całość wpinamy również w tył panelu, przy okazji maskując otwory VESA 100x100. Regulować możemy wysokość w zakresie 11 cm (od 11,5 do 22,5 cm nad powierzchnią blatu), pochylenie (około 15° w górę i 5° w dół) oraz obrót na boki (30° w obie strony). Jedyne, czego nie możemy zrobić, to obrócić monitora do pionu, co zrozumiałe w przypadku zakrzywionego panelu o proporcjach 21:9.
Podstawka z litego metalu to nie tylko kwestia estetyki, ale również możliwość uzyskania płaskiego kształtu, a co za tym idzie, podstawka nie wadzi nam na blacie.




Podstawka posiada przepust na przewody, a dodatkowo panel, do którego je podpinamy, ma osobną maskownicę, co pozwala bardzo schludnie poprowadzić wszystko za krawędź blatu. Temu minimalistycznemu podejściu sprzyja również obramowanie panelu, które ma zaledwie 1 mm szerokości wokół tafli ekranu. Aktywna część matrycy jest nieco mniejsza niż cała powierzchnia powłoki antyrefleksyjnej, co wynika z techniki zabezpieczenia przed wypaleniem (statyczny obraz jest automatycznie przesuwany o kilka pikseli na boki). Jedynie pod dolną krawędzią znajdziemy nieco cofniętą w głąb wyspę z sensorami, w tym z odbiornikiem podczerwieni dla pilota.
Przepust na kable nie tylko poprawia estetykę, ale też zabezpiecza kable przed ich nagłym wyrwaniem.
Z tyłu ekran jest całkowicie biały, z tym wyjątkiem, że dodatkowo zdobią go logo UltraGear (a na plecach podstawy mamy pełną nazwę tej serii sprzętu) oraz listwa RGB ułożona w kształt odwróconej podkowy. Z poziomu menu monitora mamy pełną kontrolę nad animacją oświetlenia. Panel ma zakrzywienie R800, co oznacza, że jego promień zakrzywienia to 80 cm. To zdecydowanie mocne zakrzywienie, które w połączeniu ze wspomnianymi proporcjami ekranu pozwala znacznie zwiększyć immersję w grach czy filmach oglądanych właśnie z takiej odległości.
Podświetlenie RGB cudownie rozświetla ścianę za monitorem, jeżeli postawimy go wystarczająco blisko tejże.
Złącza na każdą okazję
Nowy LG UltraGear 34GX90SA zdecydowanie imponuje liczbą nowoczesnych złączy, które pozwalają w pełni wykorzystać potencjał zastosowanego tu panelu OLED. Wszystkie wyprowadzono z tyłu monitora z bardzo solidnie mocowaną zaślepką, zatem nie mamy tu wyjątkowo szybkiego i łatwego dostępu. Łącznie do naszej dyspozycji LG oddaje:
- 2x HDMI 2.1 – w tym jedno z eARC;
- 1x DispalyPort 1.4a z DSC;
- 1x USB-C 3.2 gen 2. z obsługą DP 1.4 oraz PD 3.1 65W;
- 2x USB-A 3.2 gen 1;
- 1x RJ45 (FastEthernet);
- 1x miniJack 3,5 mm (dla słuchawek).
Warto zaznaczyć, że zarówno złącze RJ45, jak i wbudowany w monitor moduł Wi-Fi i Bluetooth nie są przekazywane do podłączonego przez USB-C komputera. Dostęp do nich ma tylko system webOS telewizora. Możemy natomiast zdecydować, czy peryferia podpięte przez USB będą współpracować z systemem monitora, czy mają zostać przekazane pod kontrolę PC. Tu ponownie z małym i zaskakującym zastrzeżeniem, że nie dotyczy to pendrive'ów – te zawsze są traktowane jako źródło dla systemu Smart TV.
W przeciwieństwie do typowych monitorów, w których czasem też występuje RJ45, w tym przypadku nie da się go przekazać do podpiętego PC - tylko system webOS ma do niego dostęp.
Maskownica na kable trzyma się zaskakująco mocno i nie ma opcji, aby odpięła się sama, nawet jeśli mocno napniemy przewody.
LG UltraGear 34GX90SA nie ma klasycznego OSD – jest Smart TV!
Kupując monitor, zwykle oczekujemy, że z pomocą kilku przycisków lub (lepiej) joysticku będzie można manewrować po skromnym menu ustawień obrazu. Tutaj faktycznie jest obecny joystick, ale (poza kilkoma skrótami) służy on do obsługi bardzo rozbudowanego menu ustawień systemu webOS. Jeżeli mieliście styczność z relatywnie świeżymi telewizorami tego producenta, to odnajdziecie się tu bez problemu, a w przeciwnym razie będzie można posiłkować się całkiem praktycznym systemem opisów i pomocy w nawigacji po menu.
Menu ekranowe ma odpowiednio gamingowy wygląd, ale większość ustawień i tak dostępna jest tylko z pełnego "telewizorowego" menu.
Dla graczy przygotowano pulpit gry, który jeszcze z poziomu joytsticka pozwala szybko uzyskać przydatne informacje, np. o aktualnym odświeżaniu (w tym o trybach adaptacyjnego odświeżania), trybie niskich opóźnień, czy aktualnym profilu obrazu. Można też szybko przejść do pełnego menu dla graczy, w którym znajdziemy funkcje, takie jak wirtualny celownik, licznik FPS dla adaptacyjnego odświeżania oraz możliwość regulacji ciemnych obszarów w grze. To taki, można powiedzieć, standard w monitorach z wysokiego segmentu.
Poza funkcjami dla graczy są też funkcje AI, które dokonają inteligentnego strojenia obrazu na podstawie naszych preferencji.
Możemy regulować ustawienia obrazu, a nawet korzystać z profili, takich jak Filmmaker podczas grania lub oglądania filmów na PC. Pośród zaawansowanych opcji warto wspomnieć o trybie AI – działa on na podstawie kreatora spersonalizowanego obrazu, w którym wybieramy subiektywnie najbardziej pasujące nam obrazy spośród kilku zaprezentowanych, tak aby nauczyć model AI naszych preferencji. Tego obecnie nie oferują praktycznie żadne inne monitory wyposażone w “zwykłe” menu ustawień.
Ustawienia obrazu są żywcem wyjęte z telewizorów LG.
Tak samo predefiniowane profile oraz funkcje wygładzania i upscalowania - takich rozwiązań nie ma w normalnych monitorach.
Naturalnie, jako że mamy tu LG webOS, to podpięcie komputera, laptopa czy konsoli to tylko jedna z opcji używania takiego monitora. Z pomocą dołączonego w zestawie pilota (również biały, zasilany na płaską baterię CR2025) możemy szybko przejść do ekranu domowego i używać monitora niemalże jak telewizora OLED. Jedyne, czego w tym przypadku brakuje, to wbudowanego tunera faktycznej telewizji. Można zatem śmiało rozsiąść się w fotelu i bez uruchamiania komputera cieszyć się dostępem do praktycznie każdej znaczącej usługi streamingowej.
W teorii każdy monitor można zmienić w Smart TV, podpinając w jedno z HDMI przystawkę typu Chromecast, ale to jedynie półśrodki, do tego zajmujące cenne wejścia wideo.
LG zapewnia 5 lat dostępu do aktualizacji systemu, zatem co najmniej przez ten okres będziemy mieli możliwość oglądania treści z chociażby HBO Max, niezależnie od tego, jak często i mocno będą zmieniać swoją nazwę. Można też wykorzystać monitor LG w roli koncentratora inteligentnych urządzeń w naszym domu albo podłączyć się do niego zdalnie z pomocą AirPlay2 albo WiDi. Co ciekawe, jest nawet obsługa pakietu MS Office i zdalnej pracy w systemie Windows.
Pilot jest narzędziem opcjonalnym, ale jakże przy tym wygodnym. Szkoda jedynie, że nie działa na Bluetooth.
Jako że jest to monitor dla graczy, to nie mogło zabraknąć aplikacji do grania w chmurze. Mamy tu obecnie najlepszą tego typu usługę NVIDIA GeForce NOW, choć naturalnie odpada granie w 4K, jako że monitor ma “tylko” 1440 linie w pionie. W praktyce możemy wymusić granie w FHD przy 60 FPS i z przepustowością 75 Mbps (jeżeli pozwoli nam na to łącze i jeżeli wykupimy najwyższy poziom pakietu GeForce NOW Ultimate) – co i tak daje dużo lepsze wrażenia z gry niż X-Box Series S podpięty przez HDMI. Wystarczy sparować dowolnego pada przez Bluetooth i można cieszyć się grą bez podpinania wydajnego sprzętu.
Granie na monitorze bez podpinania żadnego PC/konsoli? To dopiero niespodziewany zwrot akcji!
System LG webOS działa responsywnie i aplikacje ładują się przyzwoicie szybko. Bywa, że menu ustawień potrzebuje dłuższej chwili, aby przejść do kolejnego podmenu, ale tam zwykle nie zaglądamy na co dzień. Jedyne, czego mi nieco brakuje, to sterowania głosem i tego, żeby pilot działał na Bluetooth.
Monitor poradzi sobie z obsługą do 40 Mbps przepustowości GeForce NOW - powyżej już pojawiają się przycięcia animacji.
Specyfikacja monitora LG UltraGear 34GX90SA
Przekątna: | 34" |
Proporcje: | 21:9 |
Rozdzielczość: | 3440 x 1440 px |
Czas reakcji: | 0,03 ms (GTG) |
Maksymalne odświeżanie: | 240 Hz |
Obsługiwane kolory: | 10 bit (1,07 mld) |
Jasność: | 275 cd/m2 (SDR) 1300 cd/m2 (HDR) |
Powłoka: | antyrefleksyjna |
Kontrast: | 1 200 000:1 |
Typ matrycy: | WRGB OLED |
Regulacja ułożenia: | pochylenie 5° w dół i 15° w górę; obrót w bok 30°; wysokość 110 mm |
Głośniki: | 2x 7 W |
Porty: | 2x HDMI 2.1; 1x DisplayPort 2.1; 1x USB-C (DP 1.4, PD 3.1 65 W); 2x USB 2.0 typu A ; 1x RJ45 (100 Mbps) 1x wyjście na słuchawki (miniJack 3,5 mm) |
Synchronizacja: | G-SYNC Compatible; FreeSync Premium Pro |
HDR: | HDR True Black 400; |
Inne funkcje: | webOS (system Smart); celownik; licznik FPS (Hz); Low Blue Light; LFC; Kensington Lock |
Zakrzywienie matrycy: | tak, R800 |
Kąty widzenia: | 179/179 |
Podświetlenie RGB: | na plecach; adresowalny pasek |
Waga: | 6,2 kg bez podstawy; 10,4 kg z podstawką |
Wymiary (szerokość x wysokość x głębokość): | 784 x 470-580 x 292 mm z podstawką; 784 x 358 x 167 mm bez podstawki |
Standard VESA: | tak, 100x100 |
W zestawie dodatkowo: | 1x przewód DisplayPort 2.1 (DP40); 1x przewód HDMI 2.1; 1x przewód USB-C (DP/PD); 1x pilot IR; 1x zasilacz DC |
Kolor: | czarny |
Pobór energii: | 0,5 W w spoczynku; 45 W typowo (Klasa 2022 G); 80 W maksymalnie |
Gwarancja: | 2 lata D2D |
Cena w dniu testu: | 4899 zł |
Pośród aplikacji jest też panel Home Hub.
OLED oznacza wyśmienite kolory
LG od ponad dekady słynie z produkcji bardzo dobrych paneli OLED w telewizorach, a od kilku lat dostarcza matryce do monitorów – w tym również produkowanych przez nich samych, jak testowany dziś LG UltraGear 34GX90SA. Mamy tu do czynienia z trzywarstwowym panelem WRGB OLED o 10-bitowej głębi kolorów, co przekłada się na pokrycie popularnego w grach i filmach gamutu kolorów na poziomie pomiędzy 94% (dane ze specyfikacji) a 98,5% (dane z materiałów marketingowych). Moje testy rzucają nieco światła na powyższe różnice w informacjach. Otóż panel jest zdolny wygenerować gamut o powierzchni równej 98,6% gamutu DCI-P3, ale jednocześnie pokrywa się z nim w 95% (co dobrze widać na wizualizacjach poniżej).
Wizualizacje pokrycia popularnych gamutów.
Fabryczne odwzorowanie stoi na wysokim poziomie – domyślny profil gry oferuje niemalże idealnie odwzorowany gamut sRGB i nadal przyzwoicie niskie błędy odwzorowania w DCI-P3. Do pracy z grafiką lub fotografią konieczne będzie wykonanie dodatkowej kalibracji, ale w przypadku gier czy multimediów jest to wynik aż nadto dobry. W szczególności pochwalić trzeba balans w odcieniach szarości oraz ciepłotę bieli (7150 K) – oba są bardzo bliskie ideału.
Raporty badania odwzorowania - po lewej względem sRGB, a po prawej względem DCI-P3.
Kąty widzenia są bardzo dobre, a mając na uwadze zakrzywienie, można je uznać za perfekcyjne. Obraz w każdym miejscu prezentuje się równie doskonale, gdy siedzimy w typowej odległości. Powłoka antyrefleksyjna robi dobrą robotę i mimo iż ekran nie jest matowy, to nie pełni roli idealnego lustra. Przez to też LG UltraGear 34GX90SA dobrze radzi sobie w mocno rozświetlonych pomieszczeniach.
Filmy i animacje wyśmienicie prezentują się na panelu OLED.
Naturalnie, jak na panel OLED przystało, kontrast jest tu niemal nieskończony, w znaczeniu że czerń będzie zawsze idealnie czarna, nawet gdyby czarny miał być tylko jeden piksel (a to sytuacja, z którą nie radzą sobie żadne panele LCD). Subiektywnie jednak kontrast określa też maksymalna jasność, z jaką może pracować dany panel (dla pojedynczych tzw. highlightów, czyli punktów w scenie, które mają najmocniej świecić). Pod tym względem monitory OLED zwykle nie zachwycają aż tak bardzo jak ich telewizorowe odpowiedniki.
W grach kolory zdecydowanie też robią robotę - podobnie jak i HDR.
LG stawia na stabilność jasności
LG UltraGear 34GX90SA wyposażono w powłokę mikrosoczewek (MLA+), które pozwalają z tej samej energii wykrzesać większą jasność skierowaną w stronę widza (światło mniej się rozprasza na boki). Jednocześnie czuć, że nie chciano, aby monitor w zastosowaniach biurowych zbyt dynamicznie ograniczał swoją jasność, gdy przykładowo nagle otworzymy w pełnym ekranie biały arkusz edytora tekstu. W praktyce oznacza to, że dla trybu gry (domyślnie aktywnego po pierwszym uruchomieniu monitora) LG limituje jasność w SDR do 140 nitów. To bardzo mało, ale szybko odkryjemy, że głównym winowajcą jest domyślnie wybrane 10% jasności (inne profile mają domyślnie tylko niewiele więcej, bo 14%). Niestety podbicie tej jasności powoduje, że ogranicznik jasności czasami się aktywuje (wcześniej te 140 nitów było stabilne jak skała).
Pomiar jasności SDR i HDR dla LG UltraGear 34GX90SA
profil Optymalizacja Gry, więcej = lepiej
procent rozświetlonej powierzchni ekranu | SDR jasność 10% | SDR jasność 100% | HDR |
syntetyczne 1%: | 140 nit | 222 nit | 365 nit |
syntetyczne 4%: | 140 nit | 222 nit | 366 nit |
syntetyczne 9%: | 140 nit | 223 nit | 366 nit |
syntetyczne 25%: | 140 nit | 223 nit | 368 nit |
syntetyczne 49%: | 140 nit | 188 nit | 311 nit |
syntetyczne 100%: | 140 nit | 147 nit | 248 nit |
scena z filmu (<1%): | 140 nit | 223 nit | 354 nit |
W przypadku HDR osiągamy stabilne 365 nitów – dopiero przy scenach z bardzo dużą średnią jasnością ta zacznie spadać aż do 280 nitów dla pełnoekranowej bieli. Przyzwoicie jak na OLED, ale trzeba mieć świadomość, że w tej materii monitory mini LED wypadają znacznie lepiej, osiągając nawet ponad 1000 nitów dla pełnoekranowej bieli. Niestety nie udało mi się w żadnych warunkach odczytać obiecywanych przez LG 1300 nitów dla 1,5% powierzchni ekranu. Panel też ma być zgodny z VESA DisplayHDR True Black 400, co oznacza, że może generować 400 nitów, jednocześnie zapewniając idealną czerń. W kwestii czerni nie mam uwag, ale jasność szczytowa jedyne zbliża się do obiecanych 400 nitów.
To, co ma być czarne, zawsze będzie idealnie czarne, ale jasne punkty mogłyby być nieco jaśniejsze.
Luminancja panelu jest przyzwoicie równomierna, co w OLED, zwłaszcza zakrzywionych, nie jest niczym oczywistym. LG w tej generacji znacząco poprawiło kwestię gradientów, czyli przejść tonalnych pomiędzy odcieniami. Pisząc prościej – jeżeli na LG UltraGear 34GX90SA będziecie oglądać zachód słońca, to kolor, który przechodzi z białego przez żółty w pomarańcz czy nawet czerwień, będzie robić to niemalże idealnie płynnie i bez widocznych gołym okiem “stopni”.
Badanie równomierności luminancji panelu - wyniki w normie i odchylenia niewidoczne dla gołego oka w normalnym użytkowaniu.
Całościowo temat jasności może wybrzmiewać nieco karcąco, ale w istocie i tak dostajemy obraz lepszy od wszystkiego, co oferują panele IPS z klasycznym podświetleniem LED. Te jednak nigdy nie były rywalem dla tak zaawansowanego monitora, jakim jest LG UltraGear 34GX90SA. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku telewizorów OLED – chociażby LG OLED C5 w rozmiarze 42” można dostać w nieco niższej cenie od rzeczonego tutaj UltraGear 34GX90SA i ten faktycznie jest w stanie przebić 1000 nitów jasności w branżowych testach. Dodatkowo mamy wsparcie dla Dolby Vision, czego w dziś testowanym monitorze zabrakło, więc treści z Netflixa czy Disney+ trzeba oglądać w zwykłym HDR10.
Część treści jest tworzona jedynie z myślą o telewizorach, zatem w formacie 16:9 - wtedy po bokach obecne będą czarne pasy z nieaktywnymi pikselami.
Jednocześnie taki telewizor oczywiście jest tylko telewizorem – nie ma złączy DisplayPort, nie obsłuży więcej niż 144 Hz (ale zrobi to w pełnym 4K), a pełnoekranowa jasność nie będzie aż tak stabilna oraz, z uwagi na brak powłoki MLA, ograniczona do jedynie 200 nitów. Niemniej w typowych filmach zwykły telewizor (oczywiście OLED) sprawdzi się lepiej. Tak samo też zwykłe monitory (OLED) w zbliżonej cenie – chociażby równie świeży LG UltraGear 27GX790A-B, który ma klasyczne proporcje 16:9 (27”, 1440p) i bez zakrzywienia matrycy oferuje 480 Hz odświeżania, i jest przy tym blisko 1000 zł tańszy.
OLED zawsze jest szybki, ale może być ultraszybki
Tutaj dochodzimy do tematu szybkości testowanego monitora. Od strony czasu reakcji pikseli niespodzianek nie ma. To OLED, zatem musi być szybki. Jednocześnie jednak jest precyzyjny, a to już nie tak częsty widok – tańsze panele organiczne lubią mocno przestrzelić zadaną jasność, aby dopiero po kilku cyklach odświeżania zeszła do tej oczekiwanej, co w dynamicznej treści obrazu oznacza, że obraz jest na nich zbyt jaskrawy. Tutaj tego nie mamy i niemal wszystkie transformacje przechodzą idealnie z jednego poziomu na nowy, co zajmuje im zwykle poniżej 0,5 ms (pełna transformacja). Mając na uwadze, że panel z odświeżaniem 240 Hz wymaga, aby transformacje kończyły się po nie więcej niż 4,16 ms, to łatwo domyślić się, że obraz jest tak ostry, jak to tylko możliwe dla tego poziomu odświeżania.
Badanie czasu reakcji OLED zwykle nie ma sensu - z ludzkiej perspektywy jest on zawsze natychmiastowy. Mogą za to występować przesterowania - tu ich nie ma.
A takie odświeżanie to obecnie maksymalna wartość, jaką oferują ultrapanoramiczne panele OLED, co też jest niewątpliwie zaletą testowanego dziś modelu. Jednocześnie jednak dla najbardziej wymagających graczy sceny e-sportowej nie będzie to aż tak atrakcyjna propozycja, jak wspomniany wcześniej LG UltraGear 27GX790A-B z odświeżaniem 480 Hz. Wyższe odświeżanie oznacza więcej informacji pośrednich dla naszych oczu, a co za tym idzie, obraz wyraźniejszy nawet w szybkim ruchu. Tu dodam, że ja sam za stary jestem już na takie gry, a w tych najpiękniejszych tytułach, które zachwycają fabułą, zwykle 240 Hz to aż nadto, zwłaszcza że nasze GPU musi być w stanie osiągnąć taką liczbę FPS, co często nawet z generatorami klatek bywa trudne.
Tak wybitny monitor powinno się sparować z odpowiednio nowoczesnym PC, aby w pełni wykorzystać jego potencjał.
To, co jednak wszystkie monitory LG mają ze sobą wspólnego, to bardzo niski input lag, czyli opóźnienia w przetwarzaniu sygnału dostarczonego przez kartę graficzną. Odczyty, jakie uzyskałem, okazały się znacząco niższe, gdy korzystamy z adaptacyjnej synchronizacji – w moim przypadku G-SYNC Compatible, który jest tu wspierany całkowicie oficjalnie, co daje gwarancję, że nie napotkamy na różne dziwne błędy w działaniu synchronizacji. Odczyt na poziomie 2,7 ms dla natywnych 240 Hz to rewelacyjny wynik, tak samo, jak zaledwie 7,1 ms, gdy wydajność w grze spadnie i odświeżanie też obniży się do 60 Hz.
Opóźnienia w procesowaniu obrazu są istotne dla graczy, ale wartości poniżej 3 ms rozróżnią tylko zawodowi gracze.
Gdyby brzmienie chociaż zbliżyło się jakością do tego, co oferuje obraz…
Większość graczy podczas zabawy używa słuchawek, więc wbudowane głośniki w monitorach traktowane są zwykle jako “awaryjne źródło dźwięku”, natomiast pamiętajmy, że LG UltraGear ma też pełnić funkcję zbliżoną do telewizora i tutaj przydałoby się odpowiednio dobre brzmienie. Faktycznie system 2.0 o mocy łącznie 14 W gra lepiej od typowego zestawu głośników wbudowanych w monitor, ale to nie była poprzeczka zawieszona przesadnie wysoko. W porównaniu do nawet przeciętnego telewizora nie wypada to już tak korzystnie.
Na przebiegu pasma widać dziurę w okolicy 400 Hz, środek jest dobrze słyszalny i kolejny spadek zaczyna się na poziomie 4 kHz. Przy 8,5 kHz widać ostre podbicie, ale powyżej 10 kHz natężenie ponownie słabnie. Zalecam dokupić słuchawki lub soundbar.
Dźwięk jest wypłaszczony i nie ma tu praktycznie nic, co określiłbym mianem niskich tonów. Jest za to dużo profili, które próbują dźwięk generowany przez głośniki w monitorze LG jakoś ukształtować, aby lepiej pasował do różnych zastosowań. Trzeba przyznać, że efekty słychać, ale sytuacji w zauważalnym stopniu nie poprawią nawet najlepsze algorytmy. Mówiąc wprost i dosadnie – jeżeli planujecie zakup LG UltraGear 34GX90SA również pod kątem oglądania filmów czy seriali, to stanowczo polecam używać słuchawek lub zakupić nawet najmniejszy zestaw soundbara z subwooferem. To ostatnie rozwiązanie jest o tyle dobre, że mamy tu HDMI z eARC, zatem zwrotnym kanałem dźwięku i wszystko zadziała, tak jak w telewizorach.
Takie osiągi nie muszą oznaczać dużego poboru energii
Technologia OLED zasadniczo jest zdolna pobierać znacznie więcej energii niż klasyczne telewizory LCD z podświetleniem (mini) LED. Zwykle to właśnie kwestia energii limituje możliwości OLED-ów. W praktyce jednak, dla typowych i bardzo zróżnicowanych scen, pobór energii nie jest przesadnie duży, co pokazują też testy LG UltraGear 34GX90SA. Wyświetlanie pełnoekranowe bieli w SDR przekłada się na 69 W poboru energii, ale już typowa scena z filmu to zakres pomiędzy 30 W a 45 W. Tutaj bowiem wszystko zależy od tego, co jest wyświetlane.
Jeżeli wykorzystamy złącze USB-C w monitorze do ładowania laptopa/konsoli, to naturalnie pobór energii z kontaktu odpowiednio wzrośnie.
Po przejściu w stan spoczynku (np. po wyłączeniu konsoli/PC) pobór energii jeszcze przez kilka minut utrzymuje się na poziomie 24-27 W, jako że wtedy uruchamiany jest proces odświeżania pikseli. Ma on zapobiegać ich wypalaniu od wyświetlania zbyt długo statycznego obrazu. To zresztą nie jedyne takie zabezpieczenie. Na wstępie wspomniałem o automatycznym przesuwaniu obrazu, ale jest też tryb przyciemniania statycznych elementów obrazu (jak logo albo elementy HUD w grze), a dla zapominalskich zawsze aktywny jest wygaszacz ekranu - w sytuacji, gdy monitor przez dłuższy czas wyświetla całkowicie statyczny obraz, to zostanie on aktywowany (co nie tylko chroni panel, ale też redukuje zużycie energii).
Takie rozwiązania to już od lat norma w wyświetlaczach OLED - obecnie producenci oferują nawet dłuższą gwarancję na OLED niż na panele LCD...
Ostatecznie da się skonfigurować monitor tak, aby w stanie spoczynku zadowalał się mniej niż 1 W poboru z kontaktu, ale jeżeli chcemy korzystać z wybudzania przez sieć (np. AirPlay2), to pobór nigdy nie spadnie poniżej 5 W – analogicznie jak w telewizorach z taką funkcjonalnością.
LG UltraGear 34GX90SA to nie jest monitor dla każdego
Po zakończeniu testów nowego monitora LG jednego jestem pewien – nie jest to monitor, który będę polecać uniwersalnie każdemu. Jest na to obecnie zbyt drogi (4650-4990 zł), ale też zbyt wszechstronny (z czego zresztą najpewniej wynika jego wysoka cena). Jest bez wątpienia solidnie wykonany i widać, że producent poświęcił czas, aby dopracować ergonomię. Oferuje też parametry obrazu, które zachwycą w sumie każdego, kto przesiądzie się ze starszego monitora LCD, zwłaszcza jeżeli nie ma jeszcze w domu telewizora OLED. Graczy wymagających szybkości też zachwyci natychmiastową reakcją pikseli oraz niskim input lag.
Powłoka jest tu niemalże matowa - dzięki temu na monitorze LG widać znacznie więcej za dnia niż np. na błyszczących matrycach niektórych laptopów.
Problem w tym, że praktycznie to samo mógłbym napisać o praktycznie połowę tańszym LG UltraGear 27GS95QE… Do czego zatem dopłacamy w przypadku testowanego dziś LG UltraGear 34GX90SA? Bez wątpienia do znacznie większej immersji, zatem poczucia zanurzenia się w świecie gry albo filmu (te zwykle też są w formacie 21:9!), jakie daje zakrzywiony i ultrapanoramiczny ekran OLED. Zyskujemy też sporo przestrzeni roboczej, co docenią osoby używające komputera nie tylko do grania. Choć w grach dodatkowa przestrzeń często też daje przewagę taktyczną – chociażby w takim League of Legends albo w Diablo 4, czy innym Path Of Exile, w których widzimy więcej planszy, zatem szybciej dostrzeżemy zagrożenie.
Ultrapanoramiczne monitory nie cieszą się nawet w połowie tak dużą popularnością, na jaką zasługują.
Oczywiście zyskujemy też cały moduł Smart TV, a to w przypadku monitora do typowej kawalerki czy pokoju w akademiku (jak sobie student przez wakacje dorobi) wprost rewelacyjna oszczędność miejsca i pieniędzy. Na tym samym ekranie możemy grać i pracować, a wieczorem nieco obniżamy oparcie fotela, przynosimy popcorn i już po wyłączeniu komputera odpalamy film na samym Smart TV (oszczędność prądu!). Najlepiej, jeżeli wtedy LG UltraGear 34GX90SA zamocujemy na ramieniu Vesa i po skończeniu pracy skierujemy ekran w stronę łóżka. Takie korzyści trudno nawet realnie wycenić.
Z pewnością nie da się monitorowi LG UltraGear 34GX90SA odmówić wpadającego w oko stylu.
Jest to zatem bardzo trudny model w ocenie. W kategorii samego monitora OLED wypada po prostu poprawnie, mając na uwadze stosunek ceny do parametrów – dobry monitor, ale nic ponad to. Jeżeli jednak będziemy w stanie wykorzystać jego prawdziwy potencjał i docenimy immersję, jaką zapewnia w tych najbardziej uroczych grach, to okazuje się, że jest to propozycja wyjątkowo dobrze wyceniona i zdecydowanie warta zakupu oraz polecenia. A są sytuacje, w których najzwyczajniej nie ma dla takiego monitora alternatywy i wtedy wysoka cena zupełnie przestaje przeszkadzać. Teraz tylko musicie sobie odpowiedzieć na pytanie: do której grupy odbiorców się zaliczacie?
Warto kupić, jeśli:
- Potrzebujesz urządzenia, które połączy w sobie cechy wybitnego monitora i telewizora.
- Zależy ci na największej immersji w grach i filmach.
- Szukasz monitora, który zapewni szybki i piękny obraz, ale będzie przy tym funkcjonalny.
Nie warto, jeśli:
- Potrzebujesz szybkiego monitora do gier e-sportowych.
- Szukasz monitora z dobrym nagłośnieniem.
- Zależy ci na obsłudze Dolby Vision i wysokiej jasności w HDR.
Płatna współpraca z LG
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!