Masz mało miejsca na Dysku Google? Zdjęcia ci się nie synchronizują, a porządkowanie wszystkich przechowywanych plików przyprawia cię o ból głowy? Sprawdźmy alternatywy dla Google Drive.
Po pierwsze, Dysk Google
Uznajmy wprost już teraz i darujmy sobie odkrywcze wynurzenia przy podsumowaniu - dla użytkowników smartfonów i tabletów z Androidem Dysk Google jest rozwiązaniem niemal niezastąpionym. Synchronizują się na nim i dzięki niemu zdjęcia czy emaile, a do przechowywanych na nim plików mamy dostęp tak z poziomu urządzeń mobilnych, jak i za pomocą przeglądarki - i to nie tylko Chrome.
Zmiana, przeskoczenie na inne rozwiązanie nie pomoże zatem w sytuacji, w której skończyło się komuś miejsce na zdjęcia - jasne, można kombinować, by foty synchronizować np. na OneDrive, ale po co, skoro Google robi to domyślnie, upychając wszystko w Zdjęcia Google. Problem z przeniesieniem się na inny dysk w chmurze spotka też tych, którzy używają narzędzi giganta z Mountain View do pracy - migrowanie dokumentów wszelakich między dyskami to murowany ból głowy.
Zmierzam do tego, że najlepiej przenieść na alternatywny dysk w chmurze pliki bonusowe, które wrzucamy sobie na Google Drive sami, co zwolni nieco miejsca na zdjęcia czy dokumenty, z którymi pracujemy. To najlepsze, najbardziej bezbolesne wyjście. Drugą opcją jest dodanie do przenoszonych plików samych dokumentów, a z czasem przejście na inny tryb pracy, choćby na korzystanie z softu Microsoftu i zapisywanie plików w OneDrive. Trzecią opcją, która rysuje mi się na horyzoncie, będzie kupno iPhone`a i przerzucenie się całkowicie na ekosystem Apple, ale to może odbić się czkawką, bo taką operację spokojnie można określić popularnym powiedzonkiem, w którym to zamienił stryjek siekierkę na kijek.
Kończy się miejsce, kończy się i cierpliwość
Załóżmy, że wyciągnęliśmy z powyższych rozważań wniosek, który nakazał nam pozostanie w świecie Google i wykupienie sobie subskrypcji Google One za 13,99 zł miesięcznie. W jej ramach dostaliśmy 200 GB pamięci na dane, czyli zdjęcia, pliki, wiadomości i inne cuda wianki. Przez jakiś czas było fajnie, wszystko grało, ale potem zapchaliśmy sobie dysk dokumentnie i problem z brakiem miejsca na pliki wrócił i urósł do rangi problemu kosztownego, bo Google nie oferuje żadnych rozwiązań pośrednich - albo mamy 200 GB albo… 2 TB za 46,99 zł miesięcznie, co jest już kwotą, którą portfel odczuje. Klamka zapadła, czara goryczy się przelała, lecimy na poszukiwanie nowego domu dla naszego cyfrowego gratowiska.
Microsoft OneDrive
Czy OneDrive, do którego uzyskujemy dostęp podczas subskrypcji pakietu Microsoft 365 to dobry pomysł? Lepszy niż Google One i Dysk Google? Cóż, i tak, i nie. Decydując się na subskrypcję Microsoft 365 mamy dwie opcje - pakiet Family i Personal. Ten pierwszy kosztuje 42,99 zł miesięcznie, może korzystać z niego aż 6 osób, które podzielą między siebie 6 TB przestrzeni na dane. Pakiet Personal przeznaczony jest dla pojedynczego użytkownika, dając mu do dyspozycji 1 TB miejsca na dane wszelakie za 29,99 zł miesięcznie.
Załóżmy, że myślimy tylko o sobie, to porównując rzecz cenowo pakiet 2 TB od Google wychodzi taniej - tu za 1 TB zapłacimy jakieś 23,5 zł miesięcznie. Gdy jednak poszukamy rozwiązania dla dwóch osób, to w Microsofcie dostaniemy na głowę 3 TB za jakieś 21,5 zł miesięcznie, czyli wyjdzie, że 1 TB będzie kosztował około 7 zł miesięcznie - gdy wybierzemy pakiet Family i korzystać będą z niego 2 osoby. Gdy pakiet 2 TB od Google podzielą między siebie dwie osoby, to każda zapłaci za 1 TB około 23,5 zł miesięcznie, więc no, teraz wychodzi, że Google jest droższe.
No dobra, wyszło chaotycznie, więc podsumuję to, co warto wiedzieć. Rozbierzności między możliwościami chmurowych pakietów od Google i Microsoftu są na tyle poważne, że oferty trudno ze sobą porównywać. Nieprzystawalność ofert premiować może obie firmy sprawiając, że użytkownicy niechętnie migrują między usługami, bo żadna z nich nie sprawdza się (pod względem ceny i oferowanej pojemności) jako bonusowy dysk w chmurze lub alternatywa do przeniesienia części danych. W tej sytuacji albo - albo osobiście poszedłbym w Microsoft 365, gdybym nie miał już rozwiązania od Google i to od wielu lat, co jest już uzależnieniem, od którego trudno się uwolnić.
Apple iCloud
Skoro w Google dysk w chmurze i wszystkie związane z nim pierdoły są kosztowne, a w Microsofcie też jest to rozrywka dla bogatych, to co tam słychać u Apple? Pewnie ceny będą zaporowe? Cóż, no, rzecz ma się tu bardzo podobnie. Za 200 GB zapłacimy 14,99 zł miesięcznie, a za 2 TB - 49,99 zł. Rzecz możemy współdzielić z 5 osobami. Wyższe pakietu tu odpuszczam, podobnie jak u konkurencji, by wszystko tu miało jakiś wspólny mianownik. Co te ceny nam mówią? Chyba tylko to, że wszystkie trzy wielkie firmy mają wybitnie zbliżoną politykę cenową.
Wersje dla firm, coby nie było zbyt przejrzyście
Jeśli ktoś myślał, że wszystko mamy już ogarnięte, to spieszę z wyjaśnieniem - nic z tych rzeczy! Warto wspomnieć jeszcze o rozwiązaniach dla firm, jak Microsoft 365 Business czy Google Workspace. W Google startujemy tu od 27 zł miesięcznie za użytkownika, możemy sobie założyć własną pocztę i mamy 30 GB na dane. W Microsofcie zaś startujemy od kwoty +/- 25 zł za miesięcznie za użytkownika i dostajemy 1 TB na dane. I tak to zostawmy moi drodzy, bo te oferty, a zwłaszcza ta od Microsoftu, są tak rozpisane, że bez doktoratu z finansów i zarządzania się w tym człowiek nie połapie.
Co z AI?
Prawie zapomniałem! Google oferuje jeszcze pakiet AI Premium, w którym mamy nadal 2 TB przestrzeni na dane, ale możemy korzystać sobie z Gemini Advanced. Doskonała opcja dla tych, którzy uważają sztuczną inteligencję za jakąś realną wartość dodaną.
Alternatywy dla alternatyw?
Mamy alternatywne alternatywy? Cóż, coś się tam znajdzie. Kultowy i uwielbiany przeze mnie przed laty Dropbox oferuje dysk w chmurze o pojemności 2 TB za 11,99 euro miesięcznie, czyli za jakieś 50 zł. Szału ni ma…
MEGA, założona przed laty przez niebywale ciekawą personę za dysk w chmurze o pojemności 400 GB życzy sobie 21,49 zł miesięcznie, a za 2 TB przestrzeni na dane 43,02 zł miesięcznie. Plus - może z tego korzystać nieograniczona liczba użytkowników.
MultCloud za 200 GB życzy sobie 17,99 USD, czyli jakieś 70 zł i na tym zakończyłem swój przegląd.
Wnioski? Smutne nad wyraz
Myślę, że wymienione w tym tekście chmurowe dyski, ich możliwości i ceny jasno pokazują, że rynek konsumenta w tym sektorze umarł śmiercią naturalną. Zintegrowanie dysków z usługami, np. aplikacjami biurowymi czy sztuczną inteligencją (tymi wszystkimi asystentami) doprowadziło do sytuacji, w której nieopłacalna jest zmiana dostawcy. Decydując się na korzystanie z jednej chmury, lepiej opłacać jedną chmurę, by zawsze wszystko mieć pod ręką i nie kombinować i tym samym nie zastanawiać się później, gdzie są nasze pliki!
Smutny zarysował się tu obraz dysków w chmurze, bo alternatywy dla rozwiązań trzech największych graczy może i są, ale ich możliwości - znacząco mniejsze niż u Google, Microsoft i Apple - nie przystają do cen. Innymi słowy, trzeba płacić i najlepiej chyba swój hajs przelewać Microsoftowi, bo wydaje się najszczodrzej obchodzić z przestrzenią na dane w OneDrive.
Dodam jeszcze, że jeśli ktoś lubi kombinacje i to takie iście alpejskie… To może pologować się na wszystkie wymienione chmury i na każdej korzystać sobie z darmowego pakietu. Tu 15 GB, tam 2 GB i coś się uzbiera, ale ile się przy tym człowiek natrudzi, to głowa mała!
Komentarze
82. Prywatna chmura.
3. Proton Drive.
A może opłaca się zainwestować w NAS lub stworzyć sobie własną chmurę na stronie chomikuj niestety niestety bez możliwości synchronizacji ale za to bez limitów
"Zintegrowanie dysków z usługami, np. aplikacjami biurowymi czy sztuczną inteligencją (tymi wszystkimi asystentami) doprowadziło do sytuacji, w której nieopłacalna jest zmiana dostawcy."
Niestety to mnie najbardziej irytowało jak rozpoczęli integrować programy z własnymi usługami chmurowymi jakieś 10+ lat temu. Niestety widać tego konsekwencje.