Głośnik, aby dobrze grać, musi mieć odpowiednią kubaturę – nie oznacza to jednak, że musi zagracać przestrzeń w naszym domu. Samsung Music Frame to jeden z takich produktów, które idealnie wtapiają się w nasze otoczenie, a ja sprawdziłem, czy przy tym nie zawodzi jako głośnik.
Z głośnikiem Samsung Music Frame miałem okazję spotkać się po raz pierwszy na prezentacji telewizorów Samsung na rok 2024, która to odbyła się we Frankfurcie. Wtedy już wpadł mi nie tylko w oko, ale i w ucho – pomimo iż prezentowany był w ogromnej hali, która z oczywistych przyczyn nie sprzyja odsłuchowi tego typu domowych głośników, to zwyczajnie było już wtedy czuć, że ma potencjał. Mój entuzjazm szybko jednak ostudziła nieoficjalna informacja o cenie – wtedy mówiło się o ponad 2000 zł, co trudno uznać za wyjątkową okazję w przypadku głośnika stereo.
Fabryczne paspartu ma kwadratowe wycięcie na zdjęcie - tak trochę instagramowo ;)
Teraz jednak, kiedy poznałem już oficjalną cenę, która ostatecznie wynosi 1599 zł (a trafiają się tańsze oferty), uznałem, że zdecydowanie warto mu się bliżej przyjrzeć. Zapraszam zatem do recenzji Samsung Music Frame, w której sprawdziłem wszystkie możliwości tego wyjątkowego głośnika, a także porównałem go z podobnie wycenionymi alternatywami.
O czym przeczytacie w recenzji Samsung Music Frame:
- Konstrukcja i jakość wykonania Samsung Music Frame
- Możliwości montażu oraz personalizacji Samsung Music Frame
- Sterowanie, złącza i możliwości komunikacji z Samsung Music Frame
- Testy brzmienia Samsung Music Frame
- Współpraca Samsung Music Frame z telewizorami – Samsung Q-Symphony
- Czy i kiedy warto kupić Samsung Music Frame
Samsung Music Frame to nie jest produkt, który daje się łatwo zamknąć w sztywnych ramach konkretnej kategorii urządzeń.
Samsung Music Frame – pierwsze wrażenia i budowa głośnika
Zamówiony głośnik otrzymałem w niepozornym, acz ciężkim opakowaniu. Bezpośrednio po rozpakowaniu sprzętu byłem zaskoczony jego rozmiarem – tu ponownie kłania się różnica, w tym, jak sprzęt postrzegamy na prezentacji w dużej hali, a jak prezentuje się już po zakupie na domowym regale. W skład zestawu wchodzą akcesoria montażowe i personalizujące, o których za chwilę nieco więcej, a także zasilacz sieciowy. Warto tu podkreślić, że sprzęt wymaga stałego zasilania z sieci (nie ma wbudowanej baterii).
Zasilacz o mocy 59 W może się wydawać lekką przesadą dla głośnika, który wymaga 18 W zasilania.
Przewód idący od zasilacza do głośnika wygląda podobnie jak przewody zasilające telewizory Samsung, wyposażone w moduł One Connect Box, a co za tym idzie łatwo go ukryć i nie rzuca się w oczy na tle jasnej ściany. Jest też bardzo długi (dwa metry) i sumarycznie ramkę możemy odsunąć od kontaktu o ponad trzy metry. W zestawie dostarczona jest również metalowa podstawa, która pozwala głośnik ustawić na płaskiej powierzchni w formie właśnie ramki na zdjęcia. Z tego ustawienia korzystałem przez cały czas trwania testów.
Podstawka ma głębokość 14,3 cm, zatem nawet najpłytsze półki wystarczą, aby akomodować Music Frame.
Jakość wykonania stoi tu na wyśmienitym poziomie. Ramka jest w całości z metalu, podobnie jak i jej podstawa. Z tworzywa sztucznego wykonano plecy urządzenia, które skrywają elektronikę, oraz front skryty za ozdobną wstawką na zdjęcia. Bez podstawki Music Frame ma około 5,5 cm głębokości, zatem więcej od typowych ramek na zdjęcia, co nie oznacza, że tego typu ramki nie istnieją – seria Ribba z popularnego szwedzkiego sklepu wygląda bardzo podobnie (4 cm głębokości).
Do ramki śmiało można wkładać standardowe zdjęcia, choć może być problem z kadrowaniem ;)
A skoro już przy asortymencie tego konkretnego sklepu jesteśmy, to warto nadmienić, że Samsung Music Frame mieści się na szerokość do regałów Billy, ale już do Kallax nie wejdzie, chyba że na jego szczycie, gdzie w sumie wygląda całkiem zacnie. To, co w tym wszystkim istotne, to to, że gdzie go nie postawimy, to w sumie tylko my będziemy wiedzieć, że to głośnik (chyba że odwiedzi nas pracownik Samsunga – oni mogą się zorientować).
Po lewej Samsung Music Frame w regale Billy, a po prawej na regale Kallax – w obu przypadkach wygląda lepiej niż zwyczajny głośnik.
Samsung Music Frame to przede wszystkim twój głośnik
Powoli zapewne zaczynacie już dostrzegać, co czyni Samsung The Frame produktem wyjątkowym (a jeszcze nawet nie doszedłem do tego, jak gra) – to urządzenie, które ma idealnie pasować do naszego wnętrza. Aby ten cel osiągnąć, Samsung w zestawie dostarcza sporo akcesoriów oraz dwie własne grafiki wydrukowane na sztywnym bloku papieru, który (po odwróceniu) może nam posłużyć za nośnik dla własnych (zwykle mniejszych) zdjęć. Mechanizm wymiany wkładu jest bardzo prosty, choć wymaga nieco delikatności.
Dwa fabryczne obrazki są ekstremalnie nudne, ale to dobrze, bo tym szybciej wymienimy je na coś naszego.
Oczywiście nie musimy korzystać z fabrycznego paspartu – jakkolwiek jest ono wygodne, to jednak ogranicza rozmiar zdjęcia do kwadratu 18,5x18,5 cm. W zestawie dostajemy również dwa dodatkowe komplety narożników z wtykami, które możemy przykleić do dowolnego innego dzieła/ramki/antyramy. Ważne, aby te miały jednak kształt kwadratu 33x33 cm – inaczej nie uda się ich zamontować albo zasłonią (bardziej niż to wskazane) przetworniki umieszczone pod ramką.
W zestawie dostajemy też specjalny kształt naprowadzający, aby idealnie przykleić mocowanie nowego obrazka.
Jeżeli preferujemy powieszenie głośnika na ścianie, aby skrył się tam pomiędzy innymi obrazami (albo telewizorami The Frame ;)), to tutaj również Samsung wszystko przemyślał. W zestawie dostajemy wieszak dystansujący, dwa kołki z wkrętami, aby go zamocować oraz śrubę, która po wkręceniu w głośnik pełni rolę haczyka. Dodatkowo do głośnika mocujemy w narożnikach cztery piankowe dystanse, aby nie opierał się o ścianę i żeby dać przestrzeń do grania głośnikom umieszczonym z tyłu. Sumarycznie zatem głośnik dosyć istotnie „odstaje od ściany”, co czyni z niego średni wybór w ciasnych przejściach, ale w typowym salonie, powieszony np. nad kanapą (co jest wybitnym miejscem, jeżeli posiadacie telewizor Samsunga z 2024 roku – więcej na ten temat wyjaśnię później) sprawdzi się wyśmienicie.
Dołączono również szkic pokazujący, gdzie wiercić, aby uzyskać odpowiednią lokalizację dla głośnika – to super pomocne.
Warto podkreślić, że ramki zaprojektowano tutaj w taki sposób, aby w przyszłości móc dokładać tam dodatkowe zdobienia – jedne z pierwszych pokazano ostatnio na IFA – ramki nawiązujące do filmu Wicked. Sam producent jeszcze nie zapowiedział wprowadzenia do sprzedaży różnych alternatywnych ramek, ale pewnie w końcu to zrobią, tak jak miało to miejsce w przypadku telewizorów The Frame. Ostatecznie nie każdemu będzie do wystroju pasować czarna metalowa ramka i może chcieć ją ukryć pod maskownicą drewnopodobną.
Osobno można dokupić magnetyczne ramki, które pozwolą bardziej spersonalizować naszą Muzyczną Ramkę.
Jak sterować Samsung Music Frame? Przede wszystkim aplikacją
W przeciwieństwie do soundbarów Samsunga, razem z Music Frame nie dostałem pilota do zdalnego sterowania. Podstawowe operacje, to jest zmiana źródła, regulacja głośności oraz aktywacja mikrofonu, można wykonywać z pomocą czterech przycisków, umieszczonych z boku głośnika, bardziej po stronie pleców (zatem są one niewidoczne, gdy obraz wisi na ścianie, ale nadal mamy do nich dostęp). Przyciski te niestety są dotykowe. Niczego tu nie wciskamy, a jedynie „smeramy”.
Przyciski najlepiej traktować jedynie jako zapasową metodę sterowania.
Aby ułatwić rozpoznawanie przycisków, ich symbole są wyczuwalne pod palcem, tylko że w celu ich wyczucia trzeba ich właśnie dotknąć, co powoduje momentalną reakcję głośnika. Zwykle zanim uda mi się zlokalizować przycisk od ściszania, to zmienię źródło sygnału i aktywuję mikrofon. Ewidentnie ktoś zapomniał to rozwiązanie sprawdzić po tym, jak je wymyślił. Ale też trudno się dziwić, że aspekt ten został zaniedbany, jako że w praktyce ani razu nie potrzebowałem z niego korzystać. Zwykle głośnikiem sterowałem poprzez aplikację, która z niego korzysta (np. Spotify) albo w ostateczności poprzez aplikację SmartThings na telefonie.
Po przejściu do sterowania Music Frame w aplikacji SmartThings dostajemy pełną kontrolę nad głośnikiem.
Samsung Music Frame możemy sparować z innymi urządzeniami – najprościej poprzez Bluetooth, ale można również wykorzystać Wi-Fi (do komunikacji z Q-Symphony, AirPlay2, asystentami typu Alexa oraz aplikacjami, takimi jak Spotify Connect). Ponadto do naszej dyspozycji oddano całą masę różnych funkcji sterowania dźwiękiem. Począwszy od wyboru trybu pracy (Standard, Muzyka, Dopasowujący się Dźwięk), poprzez equalizer (tu również mamy gotowe presety), dodatkowe modyfikatory brzmienia (takie jak tryb nocny), regulację opóźnienia w synchronizacji dźwięku i skończywszy na tych korzystających poniekąd z AI – dopasowania dźwięku do kształtu naszego pomieszczenia (SpaceFit) oraz aktywnego wzmacniania głosu (głośnik podbija dialogi, gdy wykryje hałas w swoim otoczeniu).
Equalizerem możemy również sterować manualnie.
Tutaj również możemy zarządzać takimi ustawieniami, jak sieć Wi-Fi, z którą Music Frame ma się łączyć. Można również zmienić mu nazwę i przypisanie do pokoju w ramach całej aplikacji SmartThings – to akurat przydatne, gdy faktycznie korzystamy z ekosystemu Samsunga. Poprzez aplikację dokonujemy również aktualizacji oprogramowania.
Co ciekawe, do głośnika możemy też podłączyć fizyczne źródło dźwięku, ale tylko z pomocą przewodu optycznego – i całe szczęście, bo inaczej trudno byłoby głośnik porządnie przetestować (transmisja po Bluetooth jest mocno stratna na każdym sprzęcie). Trochę szkoda, że nie ma tu również wejścia miniJack. Jest za to USB, ale zadziała tylko z Samsung SmartThing Hub Dongle. To mały i fikuśny koncentrator, który pozwala kontrolować przez SmartThings urządzenia korzystające z transmisji Zigbee (nie tylko te od Samsunga). Zatem możemy z Samsung Music Frame zrobić swoisty węzeł dla tego typu urządzeń. Niemniej szkoda, że nie możemy tak (przez to USB) podpiąć np. telefonu albo PC, aby w ten sposób odtwarzać muzykę.
Jeżeli nie korzystamy z SmartThing Hub Dongle, to można ładować z pomocą tego złącza inne urządzenia USB :D
Specyfikacja testowanego głośnika Samsung Music Frame (HW-LS60D)
Nazwa zestawu: | Samsung HW-LS60D (Music Frame) |
Moc całkowita: | 120 W (6 przetworników) |
Format dźwięku: | 2.0 |
Zakres przenoszonej częstotliwości dźwięku: | 50 - 18 000 Hz |
Obsługiwane formaty dźwięku: | Dolby Atmos; DTS:X; |
Łączność bezprzewodowa: | Wi-Fi 2,4 /5 GHz; Bluetooth 5.2; Q-Symphony; AirPlay 2; Spotify Connect; NFC |
Złącza: | wejście optyczne (S/PDIF); USB (dla SmartThings Hub) |
Dekodowane formaty: | AAC, MP3, WAV, OGG; FLAC, ALAC, AIFF |
Wymiary głośnika: | 353 x 365 x 143 mm (SxWxG); waga 4,6 kg |
Dodatkowe funkcje: | Q-Symphony; Dotknij i Odtwórz; Amazon Alexa i Asystent Google; automatyczna kalibracja SpaceFit Sound+; Active Voice Amplifier |
Akcesoria: | mocowania dla dodatkowych obrazków; wsporniki do montażu na ścianie; zasilacz 59 W |
Kolor: | czarny |
Pobór energii: | 0,5-18 W; typowo ~15 W |
Gwarancja: | 2 lata |
Cena w dniu testu: | 1599 zł |
Trochę w sumie szkoda, że Samsung nie uwzględnił wariantu z wbudowanym wyświetlaczem, oczywiście z powłoką matową, tak jak w The Frame.
Jak brzmi Samsung Music Frame?
Pora podzielić się z wami moimi wrażeniami z praktycznie miesiąca używania tego głośnika w roli tła do codziennej pracy, wieczornych seansów filmowych oraz faktycznego odsłuchiwania ulubionych albumów. Zanim jednak do tego przejdziemy, wypadałoby jeszcze opisać, co w sumie w tej ramce na obrazki odpowiada za nagłośnienie. A jest o czym pisać – łączna moc wbudowanego w ten głośnik wzmacniacza to 120 W RMS (co oczywiście osiąga za sprawą pojemnych kondensatorów) i napędza on sumarycznie sześć przetworników, co w tym przypadku oznacza trzydrożne stereo.
Przetworniki średniotonowe oraz wysokotonowe ukryto za materiałową maskownicą otaczającą plastikowe wypełnienie głośnika.
Bez wątpienia największe wrażenie (i w sumie najlepszą robotę) robią przetworniki niskotonowe, które wyprowadzono z tyłu urządzenia. Samsung nie podaje ich dokładnej mocy, ale czuć, że to właśnie w nie idzie większość „pary”. Każdy z nich ma średnicę 9 cm i skok membrany około 8 mm, zatem bardzo skutecznie przenoszą najniższe częstotliwości. Naturalnie każdy kanał ma swój własny niezależny woofer.
Przetworniki niskotonowe wyglądają podobnie do tych w topowych telewizorach Samsunga, tylko że tutaj w końcu mają „czym oddychać” i brzmią nieporównywalnie lepiej.
Solidne gumowe zawieszenie membrany jest odpowiednio sztywne, aby zapewnić precyzję nawet przy szybszym basie.
Pozostałe dwa przetworniki każdego z kanałów ukryto przy bocznych krawędziach wewnątrz samej ramki – skierowane są prosto w kierunku szczeliny między obrazkiem a obramowaniem głośnika, zatem dźwięk wydostaje się tu bez przeszkód w stronę widza/słuchacza. Na plus trzeba tu zaliczyć z pewnością wykonanie – spasowanie tych elementów oraz to, jak prezentują się z bliska, jest adekwatne nawet do ceny, jaką Samsung początkowo proponował za ten głośnik.
Sama siatka jest ledwo widoczna, gdy paspartu przykrywa środek urządzenia.
Testy, jak już wspomniałem wcześniej, prowadziłem na urządzeniu podłączonym światłowodem do układu dźwiękowego komputera (ROG SupremeFX 7.1, zwany również Realtek ALC4080). Maksymalny poziom głośności dodatkowo potwierdziłem z pomocą sonometru AZ8921 i w sumie od tego odczytu zacznijmy.
Maksymalny poziom głośności (50/50) przekracza 90 dBm, ale widać, że nie dotyczy to całego pasma przenoszenia. Czerwona linia to głośność ustawiona na 21/50, co przekłada się na średnie natężenie dźwięku o wysokości 75 dBm.
Pomiary dla kilku faktycznie głośnych utworów, które testowałem, wykraczały miejscami ponad 95 dBm, co dla tego typu sprzętu jest wyjątkowo wysokim poziomem. W praktyce jednak użyteczny poziom głośności, powyżej którego balans brzmienia całkowicie się rozjeżdza, to okolice 83-84 dBm. To nadal wyśmienity wynik, choć nie aż tak imponujący i w sumie większość mobilnych głośników „tubowych” jest w stanie lepiej nagłośnić domówkę. Samsung Music Frame zwyczajnie nie jest w stanie wyciągnąć z niskotonowych przetworników więcej niż te 85 dBm, ale również góra zaczyna wyraźnie odmawiać zwiększania głośności powyżej 82 dBm – w rezultacie podbijanie głośności w aplikacji powyżej 25-26/50 sprawia, że zaczynamy słyszeć głównie sam środek pasma, co przyjemne nie jest.
Samsung Music Frame to nie jest głośnik imprezowy, ale w pozostałych domowych zastosowaniach sprawdza się wyśmienicie
To, co mnie osobiście najbardziej (pozytywnie) zaskoczyło, to właśnie dół pasma. Music Frame realnie potrafi przenieść częstotliwości tak niskie jak 40-45 Hz, co oznacza, że do scen wybuchów w filmach czy strzelanin w grach nie będzie potrzebować subwoofera. W muzyce również da się bardzo przyjemnie odczuć na skórze niskie pasmo. To właśnie to, czego nie dało się doświadczyć w ogromnych halach pokazowych, gdzie wcześniej był prezentowany prasie. Góra pasma niestety wypada blado w tym porównaniu – powyżej 15 kHz w zasadzie głośnik zaprzestaje reprodukować dźwięki, a to nawet na moje podstarzałe ucho zbyt nisko postawiona granica, aby nie tracić detali w odsłuchu muzyki. Tutaj dużo daje aktywowanie profilu Muzyka właśnie, który przy okazji podbija też niskie pasmo.
Tryb Dopasowujący się Dźwięk (DSD) podobnie podbija basy, ale w mniejszym stopniu podnosi górę pasma niż tryb Muzyka.
Dodatkowe grzebanie w profilach equalizera wpływa głównie na środek pasma (za wyjątkiem profilu Muzyka Klasyczna, który nieco podbija też basy). Nie do końca też rozumiem ustawienia „Tryb nocny” oraz „Wzmocnienie głosu” – pierwszy po prostu przycisza cały dźwięk, a drugi go zgłaśnia, co zresztą potwierdziły moje testy.
Ustawienia dźwięku w aplikacji SmartThings realnie wpływają na brzmienie głośnika.
Czy Samsung Music Frame może konkurować z podobnie wycenionymi głośnikami?
Jako że Samsung Music Frame nadal nie jest szczególnie tanim głośnikiem, a potencjalnie mogą się znaleźć odbiorcy, którzy będą chcieli go używać tylko w roli głośnika do muzyki, to postanowiłem sprawdzić, jak wypada na tle podobnie wycenionej konkurencji. Pod ręką miałem akurat kosztujący swojego czasu dokładnie tyle samo głośnik Bang & Olufsen S3 i nawet bez uruchamiania procedury testowej dało się usłyszeć, że dużo więcej słychać na górze pasma.
Porównanie Samsung Music Frame (czerwona linia) do Bang & Olufsen S3 (fioletowa linia).
Co ciekawe, Samsung okazał się nawet lepiej przenosić dół pasma, co w trybie Muzyka było aż nadto słyszalne. Wyraźnie jednak widać, że kopułkowy przetwornik wysokotonowy w głośniku B&O robi diametralnie lepszą robotę i do samego końca zmierzonego pasma (20 kHz) zapewnia odpowiednie brzmienie (z nieco nawet przesadnie podbitym przedziałem 7-15 kHz, choć to da się poprawić w ich aplikacji). Sumarycznie muzyki przyjemniej słuchało się przez głośnik B&O, z tym tylko zastrzeżeniem, że w tym przypadku za 1500 zł dostajemy jeden głośnik monofoniczny, zatem w praktyce trzeba by kupić dwa takie głośniki (co oczywiście pozwala zbudować znacznie szerszą scenę dźwięku).
Samsung w tej samej cenie dostarcza dwa razy więcej głośników, ale zdecydowanie przegrywa na górze pasma.
Największa przewaga Samsung Music Frame wynika z jego rodzinnych koneksji
Z powyższych testów wynika, że Muzyczna Ramka Samsunga wyśmienicie sprawdza się do odtwarzania muzyki w tle oraz do odtwarzania dźwięku w filmach i grach. Zapytacie: jak to, skoro nie ma tu wyświetlacza? Otóż przypominam, że większość telewizorów nadal posiada wyjście optyczne, którym Samsung Music Frame można z nimi połączyć. Prawdziwa magia jednak zaczyna się, jeżeli posiadamy odpowiednio świeży telewizor Samsung. Mowa oczywiście o Q-Symphony, które pozwala łączyć nagłośnienie telewizora z dodatkowym elementem, takim jak soundbar albo właśnie Samsung Music Frame.
Na ścianie Samsung OLED 65S95D, a pod nim (po lewej) Samsung Music Frame oraz (po prawej) ultra smukły soundbar Samsung S801D (trzeba się dobrze przypatrzeć, ale serio tam jest).
Szczęśliwie się złożyło, że takowy telewizor mam na stanie, a dodatkowo udało mi się jeszcze dosztukować jeden z najnowszych soundbarów Samsung S801D o równie lifestylowym zacięciu, co Music Frame. Pozwoliło mi to ocenić, co jest ogromną i zasadniczo największą przewagą Samsung Music Frame ponad innymi tego typu „głośnikami na ścianę” – możliwość zastąpienia lub rozbudowania systemu kina domowego. Zacznijmy jednak od podstaw, czyli użycia Samsung Music Frame w roli głośnika telewizora.
Tak postawiony Music Frame nie spisze się najlepiej w roli głośnika telewizora, chyba że po drugiej stronie postawimy drugi!
Stawiając Music Frame bezpośrednio pod ekranem telewizora, łącząc się z nim bezprzewodowo (w roli głośnika Bluetooth) uzyskałem faktycznie znacznie pełniejsze brzmienie niż to oferowane przez sam telewizor, ale niestety kosztem przestrzenności dźwięku. Choć to akurat kwestia tego, że porównywałem z telewizorem z wielokanałowym nagłośnieniem Dolby Atmos (Music Frame też wspiera Dolby Atmos, ale z dwóch kanałów wiele nie wykrzesze). W przypadku „zwyklejszych” telewizorów, które to tak samo oferują podstawowe stereo, korzyść płynąca z używania Music Frame w roli głośnika telewizora będzie bezsprzeczna.
Samsung Music Frame można skutecznie zamaskować obok telewizora.
Ciekawiej się zrobiło, gdy Music Frame połączyłem z telewizorem Samsunga w ramach Q-Symphony. Tutaj, w przeciwieństwie to analogicznie podłączanych soundbarów, pojawiło się nowe menu konfiguracji położenia głośnika. Możemy wybrać jedną z pięciu pozycji, jak na zdjęciu poniżej. Co istotne, Q-Symphony pozwala podłączyć bezprzewodowo do dwóch zewnętrznych urządzeń, zatem możemy sparować w ten sposób dwa Music Frame lub dyskretny soundbar na froncie z Music Frame za naszymi plecami. W każdej z tych konfiguracji nadal używane są głośniki wbudowane w telewizor, zatem scena może być naprawdę niesamowicie szeroka.
Niestety w ramach Q-Syphony nie można łączyć urządzeń podpiętych przewodowo z tymi bezprzewodowymi – jeżeli chcemy używać więcej niż jednego urządzenia, to wszystkie muszą być spięte bezprzewodowo.
Tutaj testy były bezlitosne dla w sumie wszelkich konkurencyjnych rozwiązań. Z jednym może małym wyjątkiem – Music Frame gra o tyle lepiej od samego telewizora Samsung S95D, że postawiony w tyłu (aby pełnić rolę głośników efektowych) zaczął dominować nad sceną dźwiękową. W tym przypadku problem rozwiązałby drugi Music Frame, postawiony przed telewizorem, albo właśnie niedrogi, a bardzo minimalistyczny soundbar Samsung S801D. To właśnie to połączenie, sumarycznie kosztujące około 3400 zł, okazało się brzmieć niebezpiecznie blisko tego, co oferuje wcześniej przeze mnie testowany Samsung Q990B (11.1.4-kanałowa kolubryna, której nie da się ukryć nawet w dużym salonie), a w pewnych kwestiach nawet go pokonuje.
Samsung Music Frame współpracujący z telewizorem Samsung, wpierającym Q-Symphony, to połączenie, którego próżno szukać u innych producentów
Byłem (i w sumie nadal jestem) pod piorunującym wrażeniem, jakie robi taki zestaw – często nawet dosłownie (polecam scenę po dwudziestej pierwszej minucie pierwszego odcinka Midnight Mass na Netflix). Jako że w tym przypadku głośnik efektowy (z tyłu) jest pełnozakresowy, to wybuchy, pioruny, łomoty i ogólnie wszystko, co bazuje na niskim paśmie, jest bardzo dobrze słyszalne dokładnie tam, gdzie pozycjonuje to film (tak, wiem, że niskie pasmo nie jest łatwe do zlokalizowania uchem, ale mimo wszystko różnice da się usłyszeć).
Subwoofer jest w tym zestawie bezprzewodowy i nawet powinien być gdzieś dalej, na podłodze. Z kolei belkę można przymocować do ściany bezpośrednio pod TV :)
Wrażenie bycia otoczonym przez dźwięk (które swoją drogą Samsung S801D nawet samodzielnie robi zaskakująco dobrze), jest tutaj absolutnie kompletne – słynna scena z Nie czas umierać (2021), w której brytyjski agent sprawdza wytrzymałość kuloodpornych szyb w swoim wozie, daje dosłownie wrażenie, jakbyśmy byli zasypywani gradem kul z każdego kierunku. Tego nie da się osiągnąć na żadnym soundbarze bez dodatkowych satelit efektowych, a te, jak wiadomo, nie zawsze idealnie pasują do wystroju wnętrza. A stojący niepozornie na regale albo wiszący na ścianie nad kanapą Samsung Music Frame z pewnością nikomu przeszkadzać nie będzie.
Czy albo raczej kiedy warto kupić Samsung Music Frame
Samsungowi udało się przerobić już istniejący pomysł, czyli głośnik w kształcie obrazu, który od dawna oferuje Ikea (choć ich SYMFONISK, pomimo współpracy z Sonosem w kwestii brzmienia, wyraźnie przegrywa z Music Frame, a do tego jest znacznie większy) i stworzyć produkt unikatowy i w sumie w każdej kwestii lepszy (choć nadal odczuwalnie droższy). W podstawowych zastosowaniach, czyli w dostarczaniu muzyki dla codziennego tła, sprawdza się cudownie i tu moim zdaniem niczego mu nie brakuje. Gorzej wypadł w roli głośników do studyjnego odsłuchu oraz jako jedyne źródło dźwięku napędzającego domówkę. W takich zastosowaniach znajdziecie taniej lepsze rozwiązania.
Samsung Music Frame to nie jest optymalny wybór, jeżeli lubicie usiąść i po prostu posłuchać muzyki.
Wyśmienicie spisze się w roli chociażby głośnika w sypialni albo w pracowni/biurze. Natomiast to, w czym jest taki unikatowy, to opisana na końcu testu współpraca z telewizorami i soundbarami tego samego producenta w ramach Samsung Q-Symphony. W tym przypadku Music Frame idealnie uzupełnia średniopółkowe soundbary, ale też znacznie poprawia nagłośnienie podstawowych telewizorów. Wszystko to przy ciągłym ukrywaniu się w formie ramki na obrazek.
Ostatecznie zwyczajnie nie da się tej ramki na obrazki nie lubić :)
W sytuacji, gdy jego cena spadła do obecnych 1500-1600 zł, jest on wyceniony na poziomie podstawowych zestawów soundbar z subwooferem. Jednocześnie to nadal cena o 50 proc. wyższa od typowych głośników bezprzewodowych dla domu (w tym również wspomnianego IKEA SYMFONISK). Dlatego też trudno mi polecić go w ciemno dla każdego, zwłaszcza jeżeli kwestia „dyskretności” nie będzie miała znaczenia przy wyborze (w takim przypadku można Samsung Music Frame zupełnie zignorować). Jeżeli jednak już posiadacie lub planujecie nabyć względnie świeży (z 2024 roku) telewizor Samsung albo po prostu zależy wam na estetycznej aranżacji wnętrza, to Samsung Music Frame obecnie nie ma konkurencji i tutaj do oceny możecie dodać pół oczka.
Opinia o Samsung Music Frame (HW-LS60D)
- Unikatowy wygląd głośnika,
- funkcja wymiany wkładu na obrazek,
- możliwość adaptowania własnego passe-partout,
- bardzo dobre brzmienie niskiego pasma,
- możliwość podłączenia do telewizorów przez złącze optyczne lub Bluetooth,
- możliwość współpracy z telewizorami Samsung w roli głośnika surround,
- współpraca z Amazon, AirPlay2, Spotify Connect,
- dopasowywanie brzmienia do kształtu pomieszczenia,
- możliwość łączenia kilku głośników razem,
- solidne wykonanie.
- wysoka cena, jeżeli nie korzystamy z funkcji Q-Symphony,
- dotykowe przyciski są zupełnie niepraktyczne w użyciu,
- wysokie pasmo nie zachwyca,
- przez duży rozmiar nie wszędzie się zmieści.
Nasza ocena Samsung Music Frame (HW-LS60D) w roli domowego głośnika:
Sprzęt na czas testów dostarczył producent - Samsung
Komentarze
5hahahahaha co za śmieć hahahahaha
No samsung ale “mnie zaimponowałeś teraz” hahahahahaha
Samsung idzie drogą Appla...Zła droga...
ps. nie wyobrażam sobie bym kupił coś takiego jak ta ramka gdy mogę kupić zestaw 2.1 który gra od tego 100 razy lepiej...