Muzeum Zoologii w Cambridge wykorzystuje nowe technologie, by “ożywić” wymarłe zwierzęta. W tym celu wykorzystano sztuczną inteligencję. Efekt jest taki, że eksponaty mówią ludzkim głosem.
Zwierzęta raczej nie mówią ludzkim głosem. Owszem, istnieją takie gatunki, które potrafią naśladować naszą mowę, lecz nie rozumieją jej w taki sam sposób jak ludzie. Skoro zwierzęta nie potrafią mówić ludzkim głosem, to jakim cudem możliwa jest “rozmowa” z tym, co z danego zwierzęcia zostało? Odpowiedź znajduje się w Muzeum Zoologii w Cambridge.
Wymarłe gatunki dostają drugie życie
Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji możliwe staje się rozmawianie z eksponatami. Co istotne, wymarłe zwierzęta mają unikalne osobowości i akcenty, a nawet mogą dostować sposób mówienia do odbiorcy. Co dokładnie mają do powiedzenia wymarłe zwierzęta?
Na przykład nielotny ptak dront dodo z pewnością opowie o trudach swojej egzystencji. Zwierzę wymarło ok. 400 lat temu; ostatnie osobniki zostały prawdopodobnie zabite w 1662 r., około 100 lat po tym, gdy pierwsi ludzie przybyli na wyspę Mauritius.
Projekt został opracowany przez firmę Nature Perspectives, która specjalizuje się w tworzeni modeli sztucznej inteligencji. AI otrzymuje szczegółowe informacje na temat danego zwierzęcia: gdzie żyło, jakie miało zwyczaje i w jakich okolicznościach stał się eksponatem w muzeum. Swoją drogą osobiście wolałbym porozmawiać z ptakiem dodo, niż z wisiorkiem.
Drugie życie? A może nawet trzecie
Przywracanie do życia wymarłych gatunków nie jest już fikcją, a odważną deklaracją. Firmy takie jak Colossal Biosciences mają ambitne plany: w tym konkretnym przypadku mowa jest o ożywieniu trzech gatunków: mamuta, wspomnianego ptaka dodo i tygrysa tasmańskiego. Pierwsze owoce prac mogą pojawić się już w 2028 r.
Do tego czasu, zanim na świat wrócą wymarłe gatunki, możemy jedynie oglądać intrygujące materiały wideo, w który AI ożywia wymarłe zwierzęta.
Źródło: The Guardian
Komentarze
2