Fotografowałem Xiaomi 12S Ultra. Zaskoczyć nas dziś nie jest już tak łatwo
Xiaomi niedawno ogłosiło nawiązanie współpracy z Leica, której owocem mają być „wspaniałe” fotograficznie telefony. Pierwszym takim flagowcem jest Xiaomi 12S Ultra, o którym wspominaliśmy przy okazji premiery w Chinach. No właśnie, nie w Wiedniu, nie w Warszawie, ale daleko stąd
Zaprezentowany kilka tygodni temu Xiaomi 12S Ultra to telefon, którego nie zobaczymy w Polsce, bo jest on co prawda demonstracją potencjału firmy, ale dostępną tylko dla klienta na Dalekim Wschodzie. Niemniej dobrze byłoby choć przez chwilę zobaczyć jak ta nowa Ultra się sprawuje i taka okazja właśnie się nadarzyła.
Miałem okazję wykonać tym telefonem parę zdjęć, przez chwilę potrzymać go w łapce i zrobić mu sesję foto. Przez chwilę zastanawiałem się po co, skoro nie trafi on na nasze półki sklepowe. Ale odrzuciłem te wątpliwości i oto co udało mi się o Xiaomi 12S Ultra dowiedzieć.
Xiaomi 12S Ultra, czyli porządnie wykonany flagowiec z jednym drobnym brakiem (moim zdaniem)
Sam telefon jest wykonany bardzo dobrze, lecz podobnie wypowiadałem się o Xiaomi 12 Pro. Wspominana w specyfikacji skóropodobna tylna obudowa jest bardzo przyjemna dla dłoni, a telefon choć minimalnie ciąży w dłoni w stronę z modułami aparatów, jest dobrze wyważony. Nawet to, że waży 225 gramów jakoś umknęło mojej uwadze. W zestawie otrzymujemy sztywną osłonkę podobną do tej, którą vivo dodaje do X80 Pro, i jest to również świetny pomysł.
Ekran, przyciski, dźwięk, chipset, cóż można tu powiedzieć po tak krótkim kontakcie? Niewiele, poza tym, że wszystko wydaje się działać dobrze. Zmiana rozdzielczości ekranu z 2400 x 1080 na 3200 x 1440 pikseli jest zauważalna, ale nie tym przecież byśmy się emocjonowali, gdyby Xiaomi 12S Ultra trafił do polskiej dystrybucji.
Ponieważ prezentacja telefonu była podzielona na kilka tur, pomiędzy którymi telefon trzeba było podładować, od razu rzucił się w oczy fakt zastosowania jedynie 67 W ładowania. Jedynie, bo i tak w ten sposób telefon naładujemy szybko. Na dodatek wiele wskazuje, że telefon oszczędnie gospodaruje energią w trakcie użytkowania.
Tego co Leica zrobiła dla Xiaomi, nie widać na pierwszy rzut oka
Najważniejszy dla mnie był wielki złoty pierścień okalający wystający moduł z aparatami cyfrowymi. Poniżej kilka zdjęć, wykonanych we wnętrzu, na dworze, a także sprawdzian zoomu cyfrowego i przedniego aparatu. Ten ostatni wypada wg mnie rewelacyjnie. Zoom cyfrowy przy ekstremalnych krotnościach, w porównaniu z Xiaomi 11 Ultra, daje zdjęcia o lepszej szczegółowości. Zawdzięczamy ją po części sensorom, ale z pewnością także oprogramowaniu, które sprawniej radzi sobie z artefaktami przetwarzania, częstymi przy dużych cyfrowych powiększeniach.
Po lewej zdjęcie na ekstremalnym zoomie z Xiaomi Mi 11 Ultra, a po prawej to co udało się uzyskać Xiaomi 12S Ultra
Sprawniej nie znaczy oczywiście doskonale. Zoom powyżej x20 wciąż bardziej cyfrowe grafiki niż realne zdjęcia. Prawdę mówiąc, są flagowe telefony, w których ekstremalny cyfrowy zoom sprawuje się lepiej.
Informacje o parametrach optyki, sensorze klasy 1 cal i maksyma firmy LEICA, Capture The Moment, i jej nazwa widoczne na wysepce z aparatami
Moduły aparatów solidnie wystają ponad płaszczyznę tylnej ścianki, ale nie jest to coś co przeszkadza
Aparat główny daje bardzo solidne zdjęcia, podobnie zoom x5. Mają przyjemne kolory i dość mocny kontrast co jest lubianym zachowaniem się aparatów w smartfonach, ale na tym się nie kończy, również szczegółowość jest godna pochwały. Tryb 50 Mpix w przypadku głównego poprawia detaliczność, choć wątpię, by w praktyce ta różnica była dostrzegalna nawet przez wymagających smartfonowych fotografów. Zapis zdjęć w RAW działa tylko z głównym aparatem w trybie Pro i co warto podkreślić pokazuje, że o jakości zdjęć z tego aparatu decyduje w dużym stopniu oprogramowanie, ale i sensor dokłada swoje pięć groszy. JPEGi wprost z aparatu w porównaniu z JPEGami wywołanymi z plików DNG wypadają bardzo dobrze.
Oczywiście, format DNG (RAW) wciąż pozwala na uzyskanie większej liczby detali i przede wszystkim dokładniejszą kontrolę nad ekspozycją już po wykonaniu zdjęć.
Obsługa aparatów jest taka sama jak w Xiaomi 12 Pro
Funkcje LEICA nie są zbyt mocno wyeksponowane w menu aparatu. Po lewej stronie mamy przycisk LEICA, który zmienia tryby pracy aparatu z LEICA Authentic na Vibrant, a w trybie portretowym dostępne są symulacje trzech typów obiektywów Leica
Tym co mnie zasmuciło fotograficznie to aparat ultraszerokokątny. Choć sensor jest ten sam co w teleobiektywie, to optyka nie radzi sobie już tak dobrze. Zdjęcia są przyzwoite, ale nie ma efektu WOW, ba jak na pozycjonowanie produktu jest dość przeciętnie.
Przykładowe zdjęcia z Xiaomi 12S Ultra
Tylne aparaty dają nam ultraszerokie pole widzenia, standardowe (czyli szerokie) i zoom x5. Optycznie, bo hybrydowo i cyfrowo mamy pełen zakres, aż do 120x. Najpierw zdjęcia wykonane w pomieszczeniu.
I zdjęcia na zewnątrz (przez okno).
Zoom hybrydowy/cyfrowy (x10, x20)
I jeszcze raz zdjęcia w pomieszczeniu, ale tym razem bez nadmiaru światła wpadającego przez okno.
Poniżej przykładowe porównanie zdjęcia DNG wywołanego do JPG i JPEGa prosto z aparatu. Plusem plików DNG z Xiaomi 12S Ultra są dobre kolory, nad którymi nie trzeba dużo pracować w aplikacji do wywoływania plików RAW.
Zdjęcia z przedniej kamery, w tym jedno wykonane pod światło. To fotografie o rozdzielczości 32 Mpix. Może to wydawać się zbyt dużo jak na nasze potrzeby, ale też nadmiarowa rozdzielczość jest dobrze wykorzystana. Zdjęcia są ostre, szczegółowe, a jednocześnie nie są niepotrzebnie wyostrzone. Trzeba jednak pamiętać, że przedni aparat nie ma autofokusa.
Xiaomi 12S Ultra wydaje się bardzo dobrym fotosmartfonem. Jednak czy to nie za mało?
Podsumujmy pierwszy i być może jedyny nasz kontakt z Xiaomi 12S Ultra. Jest to bardzo fajny smartfon z solidnym podsystemem foto, w którym wyróżnia się główny aparat, a także przednia kamera. Zdjęcia wykonywałem za dnia, więc szans na nocne ujęcia nie było wiele i pod tym względem trudno jest mi oceniać Xiaomi 12S Ultra. Trudno też powiedzieć, że dostajemy coś wyjątkowego. To niewątpliwie bardzo dobry fotosmartfon z wysokiej półki, z najwydajniejszym obecnie chipsetem Snapdragon 8+ Gen1, ale „tylko bardzo dobry”, wciąż nic kosmicznie doskonałego.
Mój krótki kontakt z Xiaomi 12S Ultra jest świetnym przykładem na to, że w fotografii smartfonowej trudno jest przekraczać kolejne bariery. Nie jest oczywiście tak, że nie można już nic więcej osiągnąć, ale wymagać będzie to ogromnego wysiłku ze strony konstruktorów jak i programistów. A ponieważ takie zmiany, ze względu na szybkość pojawiania się kolejnych generacji telefonów, sprawiają wrażenie płynnych, trudno nam je dostrzec.
u
Xiaomi 12S Ultra (po lewej) i Xiaomi Mi 11 Ultra
Czy powinniśmy żałować, że Xiaomi 12S Ultra oficjalnie nie trafi prawdopodobnie nigdy na polski rynek? Moim zdaniem nie, mamy poważniejsze problemy na głowie, Xiaomi Mi 11 Ultra wciąż jest bardzo dobry, a oczekiwania jakie w naszych głowach powstają na hasło Ultra są chyba zbyt wygórowane w stosunku do tego co możemy otrzymać. Niemniej, gdyby komuś przydarzył się taki telefon, na pewno może go używać z zadowoleniem. Czy przekonaniem, że ma najlepszy pod każdym względem fotosmartfon? Jeszcze nie.
Źródło: Xiaomi, inf. własna
Komentarze
6Mogli zrobić normalny płaski tył to i 5200 bateria by podeszła. Skoro moda na duże telefony trochę się uspokoiła i są dostępne też sensowne mniejsze to w tej materii może też kiedyś coś powróci.
I czy on wogule trafi na rynek europekjski ???
Zdjęcia robi całkiem niezłe ale...Cena ! To będzie wskażnik opłacalności zakupu...