Monitor BenQ adresowany jest do użytkowników domowych. Bez trudu poradzi sobie z typowymi zastosowaniami. Ma przekątną 24 cali, pracuje w rozdzielczości Full HD, został wyposażony w matrycę TN i nie ma powłoki glare - ekran jest matowy. Dzięki temu można liczyć na to, że w jasnych pomieszczeniach nie będą się w nim odbijać twarz użytkownika i otoczenie.
Panel prezentuje się świetnie. Jest to jednak zarówno jego zaletą, jak i wadą. BenQ V2420H jest niezwykle cienki i lekki (3,85 kg). Na rogach został zaokrąglony i cała obudowa jest błyszcząca, włącznie z podstawką. Obudowa jest w całości czarna. Jedynie podstawka - również błyszcząca - umieszczona jest w srebrnym pierścieniu, co doskonale widać na zdjęciach. Także logo BenQ jest srebrne. Podczas pracy monitora włącznik jest oświetlony - dookoła niego mamy jasne jaskrawe zielone światło. Wygląda ładnie, ale może trochę rozpraszać.
Niestety, błyszcząca obudowa i podstawka szybko się brudzą. Kurz widać niemal natychmiast, podobnie jak odciski palców. Ponieważ ekran jest duży a podstawka niewielka i lekka, monitor ma kilka wad - są one związane przede wszystkim z ergonomią, o czym piszemy niżej na tej podstronie.
Jakość wykonania jest z kolei dobra, jak na monitor dla użytkownika domowego. Obudowa wykonana jest z twardego plastiku, wszystkie elementy są dobrze spasowane i nic nie skrzypi np. podczas regulacji kąta nachylenia panelu. Podczas testów monitor nie powodował żadnych problemów. Według nas powinien przez długi czas spisywać się bez zarzutów.
Przekątna ekranu | 24" |
Rozdzielczość | 1920 x 1080 (Full HD) |
Czas reakcji | 5 ms |
Rodzaj matrycy | TN |
Powłoka ekranu | matowa |
Podświetlanie | LED Edge (krawędziowe) |
Jasność i kontrast | 250 cd/m2, 1000:1 |
Kąty widzenia pion/poziom | 160/170 |
Złącza wideo | D-Sub, DVI-D, HDMI 1.3 z obsługą HDCP |
Zasilacz | zewnętrzny |
Inne cechy | Funkcja do oszczędzania energii |
Oprogramowanie | podręcznik użytkownika PDF |
Cena | ok. 920 zł |
» Zobacz pełną specyfikację na stronie producenta
W ofercie BenQ znajdziemy modele V2420 i V2420H. Testowaliśmy egzemplarz z literką "H", który różni się zestawem gniazd. Oferuje analogowe złącze D-Sub, cyfrowe DVI-D, jak również HDMI 1.3 oraz jacka dla słuchawek. Tymczasem wersja V2420 ma tylko D-Sub i DVI-D.
Mimo że model z literką "H" oferuje lepsze wyposażenie, to ciągle mamy do czynienia z przeciętnym zestawem złączy. Warto też wiedzieć, że monitor jest bardzo cienki, przez co producent był zmuszony do zastosowania zasilacza zewnętrznego. Dla niektórych osób jest to uciążliwe rozwiązanie.
Deklarowany przez producenta pobór prądu wynosi maksymalnie 30 W, czego oczywiście nie omieszkamy sprawdzić w testach. Jeśli jest tak rzeczywiście, można mówić o niewielkim apetycie na energię. Wynik ten byłby o wiele niższy niż uzyskany przez 22-calowy panel LG Flatron W2284F-PF.
Ergonomia i wykonanie
Ergonomia jest zaledwie przeciętna. Możemy regulować wyłącznie kąt nachylenia. W dodatku trzeba to robić w niezbyt wygodny sposób: jedną ręką przytrzymywać podstawę, drugą odchylać monitor. W przeciwnym razie panel przewróciłby się "na plecy", ponieważ podstawka jest relatywnie mała i lekka. Nie jest to zbyt stabilny sprzęt, choć z drugiej strony jeśli nie urządzasz w domu dyskotek, to raczej nie powinien się przewrócić. ;-)
Regulacja wysokości podstawy monitora nie jest możliwa, więc niektórzy będą zmuszeni do postawienia go na podwyższeniu. Nie da się także obracać panelu w boki, chyba że po prostu przestawimy go wraz z podstawą - to zadanie nie jest akurat trudne, ponieważ BenQ V2420H jest lekki.
Panel do regulowania ustawień menu ekranowego nie jest wygodny w obsłudze. Wygląda bardzo estetycznie, ponieważ przyciski umieszczono pod ramką ekranu, a poszczególne oznaczenia są niewielkie, ale właśnie ta estetyka sprawia, że sterowanie jest niewygodne. W ciemnym pomieszczeniu wszelkie ustawienia należy regulować "na wyczucie", ponieważ oznaczenia nie są podświetlane i po ciemku stają się po prostu niewidoczne, więc trudno trafić palcem we właściwy przycisk. Same przyciski są z kolei małe i pracują twardo. Przy wciskaniu trzeba użyć nieco siły, przez co lekki i płaski ekran chwieje się na boki ilekroć wciśniemy jakiś przycisk.
Monitor nie oferuje możliwości montażu na ścianie. Co więcej, został wyprofilowany w taki sposób, że w miejscu gdzie znajdują się złącza jest on nieco grubszy. Rezultat jest taki, że tworzy się obły kształt, co wygląda atrakcyjnie, ale ma też wadę konstrukcyjną. Okazuje się, że przewód analogowy D-Sub możemy podłączyć, ale bez przykręcenia jednej ze śrubek. W praktyce nie powoduje to żadnych problemów, ale świadczy o braku staranności BenQ. Takie niedopatrzenia nie dotyczą scenariusza, gdy podłączymy inne przewody. To dlatego, że gniazdo D-Sub znajduje się po środku, w miejscu gdzie panel jest najgrubszy. Szkoda też, że przewody nie są prowadzone w dół, lecz wyraźnie odstają od monitora.
Zdecydowanie trzeba przyznać, że producent postawił przede wszystkim na wygląd, i to kosztem ergonomii. Trzeba jednak wiedzieć, że nie on jedyny. Większość paneli dla użytkownika domowego to obecnie ładne, błyszczące i bardzo płaskie monitory, które oferują równie kiepską ergonomię.