Klasyczne RTS’y powoli odchodzą w zapomnienie. I Grey Goo z pewnością tego trendu nie odwróci, ale mimo wszystko warto się nią zainteresować.
klasyczny RTS bez zbędnych udziwnień; niezła kampania zapewniająca 20 – 25 godzin zabawy; przyzwoita oprawa audio-wizualna; dobrze zrealizowane i dość interesujące przerywniki filmowe
Minusybrak samouczka; nie wszystkie rozwiązania okazały się trafione; bardzo podobne do siebie frakcje Beta i ludzi; na najwyższym poziomie trudności oszustwa AI stają się ewidentne; balans jednostek wymaga poprawy; multiplayer świeci pustkami
Na samym początku spieszę z wyjaśnieniem, żeby ktoś nie pomyślał, że wieszcze szybką śmierć temu gatunkowi gier. Nic bardziej mylnego. Chodzi tutaj raczej o fakt praktycznie całkowitej dominacji Starcrafta na tym polu, szczególnie jeśli mówimy o e-sporcie. Grey Goo zapewne tego stanu rzeczy nie zmieni, choć pod wieloma względami może bez problemu konkurować z produkcją Blizzarda. Zamiast serwować nam jakieś wymyślne rozwiązania twórcy tytułu postanowili wrócić do korzeni gatunku RTS. I choć nie wszystko im się tutaj udało, to mogę bez wahania stwierdzić, że ich najnowsze dzieło jest grą udaną. Grey Goo dostarcza solidnej dawki zabawy za sprawą przemyślanej i nieźle zrealizowanej kampanii, a oprócz niej mamy jeszcze oczywiście tryb multiplayer. Choć z tym ostatnim jest trochę problemów. W zasadzie jest tutaj wszystko, co powinno się znaleźć w dobrej strategii czasu rzeczywistego.
Kampania gry składa się z 15 misji, po 5 dla każdej frakcji. Nie jest to może oszałamiająca ilość, ale ukończenie wszystkich na normalnym poziomie trudności przeciętnie zajmuje od 20 do 25 godzin. Jest to wynik całkiem przyzwoity mając na uwadze, że w tego typu grach ten tryb rozgrywki jest często dodatkiem do zabawy w sieci. Szkoda, że twórcy nie pomyśleli o osobach dopiero rozpoczynających swoją przygodę z RTS’ami. W ich przypadku ewidentnie brakuje tutaj jakiegokolwiek samouczka, który wprowadziłby ich w tajniki rozgrywki. A nie jest to bez znaczenia, bo AI gra bardzo agresywnie przez co osoby nieobeznane z mechaniką dość szybko zostaną pokonane. Niby jest bardzo obszerna encyklopedia gry zawierające w sobie wszystkie niezbędne informacje, ale trudno uznać ją za dobry zamiennik wspomnianego samouczka.
Jak już wcześniej wspomniałem Grey Goo udostępnia nam trzy frakcje: Ludzi, Beta oraz Materii. Każda z nich posiada dostęp do szeregu jednostek podzielonych na logiczne kategorie: lekkie, ciężkie oraz lotnictwo. Tej ostatniej nie posiada Materia, co wynika z dość specyficznego sposobu gry tą frakcją. Ludzie i Beta prezentują podobny styl gry oraz jednostek aczkolwiek różnice da się zauważyć, szczególnie w kwestii rozbudowywania bazy. W przypadku tych pierwszych swoją strefę wpływów rozszerzamy za pomocą linii energetycznych. Beta natomiast preferuje bardziej scentralizowaną rozbudowę wokół głównej bazy. Zupełnie innym doświadczeniem jest dowodzenie siłami Materii. Wszystkie ich bazy tzw. matki są w pełni mobilne, a nowe jednostki tworzone są przez ich podział na mniejsze gatunki Goo. Brzmi to nieco skomplikowanie, ale w rzeczywistości bardzo szybko nauczymy się ogólnego schematu dowodzenia tą frakcją. O takiej oczywistości jak konieczność wydobywania surowców pisać chyba nie muszę, szczególnie, że mamy tutaj w zasadzie tylko rafinerię.
Sama rozgrywka raczej nikogo, kto grał wcześniej w klasyczne RTS’y nie zaskoczy. Rozbudowujemy bazę, wydobywamy surowce, tworzymy jednostki i…podbijamy wroga. Pod tym względem nic nowego tutaj nie znajdziecie. Choć w gwoli ścisłości granie frakcją Materii dostarcza dość unikalnych i skrajnych wrażeń. Jednym przypadnie do gustu, a inni będą woleli zapomnieć, że takowa w ogóle jest dostępna w grze. Warto odnotować, że w Grey Goo ułożenie terenu ma znaczenie. Tak więc dla przykładu jednostki stojące u stóp wzniesienia nie będą widziały tych będących na samej górze. Otwiera to nieco pole manewru taktycznego, ale należy mieć na uwadze wyjątki od tej reguły. Mowa tutaj ponownie o Materii – wybrane jednostki tej frakcji mogą np. przemieszczać się po klifach.
Czas trochę ponarzekać, bowiem Grey Goo nie jest grą bez wad. Największą bolączką jest tutaj brak balansu pomiędzy poszczególnymi frakcjami/jednostkami. Stanowi to poważny problem jeśli chodzi o rozgrywkę online, która niestety głównie z tego powodu praktycznie nie istnieje. Owszem można znaleźć przeciwników do gry rankingowej, ale na tym w zasadzie koniec. W rozgrywkach niestandardowych jest jedna wielka pustka. Tym bardziej zastanawiający jest fakt, że autorzy świadomi istnienia tego problemu do tej pory go nie skorygowali. Dziwią również dość wysokie wymagania sprzętowe - jak na klasyczną strategie wydają się być przesadzone, a wielu użytkowników posiadających słabsze maszyny skarży się na słabą optymalizację tytułu.
Od strony wizualnej trudno mieć jakieś większe zastrzeżenia do Grey Goo. Jest to jedna z mocniejszych stron tej produkcji, oczywiście mając na uwadze gatunek, do jakiego ten tytuł się zalicza. Modele baz, jednostek czy przeróżnych elementów otoczenia nie są może jakieś bardzo szczegółowe, ale niezłe tekstury maskują większość braków w tym aspekcie. Na pochwałę zdecydowanie zasługują natomiast przerywniki filmowe, które są naprawdę wysokiej jakości. Nie jest to jeszcze poziom jaki reprezentują produkcje Blizzarda, ale mając na uwadze różnice w budżetach nie ma tutaj absolutnie na co narzekać. Jeśli chodzi o oprawę muzyczną to można rzecz, że jest i na tym zakończyć. Podobnie w przypadku efektów dźwiękowych. Wszystko to już gdzieś słyszeliśmy, nic tak naprawdę nowego czy jakoś bardziej zapadającego w pamięć. Ale czy to wada? Nie sądzę, w końcu raczej trudno być tu nowatorskim.
Grey Goo to klasyczny do bólu RTS. Czy to źle? Moim zdaniem nie. Przyjemnie jest od czasu do czasu powrócić do tytułu, który niewątpliwie przywodzi na myśl korzenie tego gatunku. Można polemizować, że wtórnych elementów jest tutaj bez liku, a autorzy tak naprawdę nic nowego nie wymyślili. Nie wydaje mi się jednak, aby w powielaniu dobrych schematów było coś złego. Owszem na dłuższą metę brak innowacyjności może stać się irytujący, ale trudno odmówić Grey Goo sporej dawki grywalności. Szkoda jedynie zmarnowanego potencjału jeśli chodzi o rozgrywki sieciowe. Pomimo tego jednak dla fanów klasycznych RTS’ów z pewnością jest to pozycja obowiązkowa i co należy dodać – zdecydowanie warta swojej ceny.
Ocena końcowa:
Grafika: | zadowalający plus |
Dźwięk: | zadowalający plus |
Grywalność: | zadowalający plus |
Ocena ogólna: |
Komentarze
16brak samouczka;"
Żenujący jesteście. Ludzie, którzy grają od przynajmniej 10 lat narzekają na brak samouczka do klasycznego rts? Jakoś na brak samouczka do Dark Souls nikt nie narzekał. Bez urazy, ale nie lubię być prowadzony za rękę.