Rok 2022, a Gadu-gadu wciąż żywe! Na tyle żywe, że warto się nim zainteresować? Nooo, nie. GG to żywy trup świata IT. Pytanie brzmi zatem, po co podtrzymywać tę skamielinę przy życiu?
W pewnym sensie już sam fakt, że wciąż ktoś korzysta dziś z GG, którego historia pamięta czasy początków szerokopasmowego internetu w Polsce zasługuje na brawa, a nawet szacunek. Z drugiej jednak strony, czy dla normalnego użytkownika Gadu-gadu ma jakikolwiek sens? Cóż, tak średnio bym powiedział, tak średnio.
Trochę historii, czyli co to właściwie jest to GG?
Gadu-gadu to polski komunikator internetowy, który przyszedł na świat w 2000 roku. W sierpniu rzekomo, a stworzył go Łukasz Foltyn. Tyle mówi Wikipedia, a ja tam jej wierzę. Co jeszcze warto wiedzieć o GG? Kiedyś było popularne, potem mniej, a potem umarło, ale żyje. I to w sumie tyle. Miało być trochę historii i jest trochę historii.
Kiedyś to było
Czas na kilka słów dla tych, którzy nie mieli nigdy przyjemności korzystania z prawdziwego, polskiego komunikatora nad komunikatorami. Sam wskoczyłem nań bodajże w 2003 roku? No jakoś tak. I było super! Mogłem ustawiać sobie statusy i opisy, którymi najczęściej były mądre cytaty z głupich piosenek. A no i gadało się z ludźmi, co w czasach, gdy SMS-y były płatne (chyba, nie pamiętam nawet), abonamenty na komórki drogie, a same komórki - też drogie, było czymś super!
Czas leciał, gadało się na GG z ludźmi, ustawiało podpisy, nic się nie działo, było stabilnie i ta stabilność utrzymywała się do czasu ekspansji Facebooka oraz takich komunikatorów jak Messenger czy WhataApp, kiedy to okazało się, że nie ma większego sensu używanie GG, kiedy wszyscy znajomi migrują na nowe platformy. Ot postęp i tyle. Każdy chciał widzieć, co robią i udostępniają znajomi i komunikować się w prosty sposób, poprzez platformę, na której i tak się siedziało i oglądało, i komentowało jakieś pierdoły.
Wspomniana integracja serwisu, w którym możemy oglądać zdjęcia znajomych z całkiem sprawnym komunikatorem, zabiła GG. Wiadomo, że swoje dołożył WhatsApp i inne programy, a darmowe SMS-y nie pomogły Gadu-gadu, ale cóż - głównym rzeźnikiem był Facebook.
Sam GG wspominam jednoznacznie pozytywnie. To był w gruncie rzeczy pierwszy kontakt z emotami, serduszkami i takim sprawnym kontaktem online. Lata temu było to coś pięknego. Dziś jednak, GG stało się tym wygazowanym, wczorajszym piwem z pewnej kultowej piosenki, którego picie nie ma już większego sensu. Niemniej, pchany w otchłań pewnym sentymentem i rozmową ze znajomym, kolegą takim serdecznym, uznałem, że sprawdzę jak GG wygląda i działa dzisiaj. No i sprawdziłem, tak żebyście Wy nie musieli.
Teraz to nie jest?
GG wylądowało na moim telefonie niemal dwa tygodnie temu. Jak tylko pojawił się pomysł sprawdzenia tej skamieliny, tak zainstalowałem komunikator. I (uwaga, niespodziewana sprawa!) nikt do mnie nie napisał. Ba! Nawet ja do nikogo nie napisałem. Kto by się spodziewał, że nikt z moich znajomych, czyli z ludzi, z którymi utrzymuję kontakt i mógłbym ewentualnie chcieć pogadać, nie ma GG?
No dobra, mam jednego znajomego, kolegę, przyjaciela, który używa GG. Typ jest spedytorem, spedytorzy używają GG. Ja nie jestem spedytorem, więc może dlatego ten komunikator nie jest dla mnie? Dobra, zbędne dywagacje. Okazuje się bowiem, że GG zdaje sobie sprawę z tego, że nikt go nie używa i ma zaimplementowaną opcję poszukiwania ludzi do pogadania na pałę. Ot, taki komunikacyjny Tinder. Jak to działa?
Otóż, szukanie ludzi do pogadania działa źle. To znaczy, działa jak powinno, ale jest skretyniałym pomysłem. Po kolei jednak. Po pierwsze, jeśli chcemy znaleźć kogoś do pogadania, musimy określić płeć owej osoby lub wybrać po prostu ikonkę “Wszyscy”, a następnie wskazać wiek poszukiwanej persony płci obojętnej - domyślny przedział wiekowy to od 16 do 120 lat. Po drugie, musimy dać GG dostęp do lokalizacji i pozwolić na odbieranie wiadomości od nieznajomych. I się klika, i heja.
Apka trochę mieli szukając par do pogadania, aż w końcu wyrzuca kogoś, z kim wcale nie chce nam się rozmawiać. Raz nie znalazła mi nikogo, raz znalazła kogoś do kogo napisałem, ale nie odpisał, no i raz sparowała mnie z Julą lat 19, z którą nie potrafiłem rozmawiać. I to nie przez różnicę wieku, ale przez to, jak dziś wygląda “mowa pisana” młodych ludzi - za dużo ozdobników i skrótów. Poległem, wyłożyłem się i dałem sobie spokój.
Raj spedytorów i nastolatków?
Próbując używać GG zastanawiałem się, dla kogo jest to komunikator. Zdecydowanie nie dla mnie i, jak odważnie zakładam, nie dla dorosłych ludzi. Ci bowiem mają zdecydowanie za mało czasu wolnego, by gadać z nieznajomymi przez internetowy komunikator. No dobra, ja tego czasu mam za mało. Jak chcę z kimś pogadać, to do niego lub do niej zadzwonię, napiszę, podjadę na kawę, takie tam. Ot, życie. Co ciekawe, ten przypadek marudzącego ramola wcale nie oznacza, że GG nie ma sensu, prawda?
Wiadomo, że program nie wróci nigdy do łask w takim wymiarze jak dawniej, ale może dla młodych ludzi, którzy w czasach szalejących wirusów siedzą w domach, będzie to pewnie lepsza opcja niż jakiś czat (jeśli jakieś czaty się jeszcze w ogóle uchowały), co nie? No… nie. W tym komunikatorze nie ma absolutnie niczego, co mogłoby przyciągnąć do niego nowych użytkowników. A ta opcja losowania nowej osoby do pogadania to może byłoaby jakimś rozwiązaniem w czasach sprzed Tindera, TikToka i po prostu tego, co urodziło się z mediów społecznościowych. Ot, fajna innowacja w 2010 roku i trochę taki cringe w roku 2022.
Kończąc, bo nie ma co się pastwić nad tym technologicznym truchłem, GG pozostanie na komputerach spedytorów i pracowników małych firm, które wykorzystują Gadulca jako komunikator firmowy, bo prosty jest, taki idiotoodporny i nawet stabilnie działa. Dla normalnego użytkownika nie jest to jednak nawet ciekawostka, a śmieciowe oprogramowanie, zbędne i niepotrzebnie zajmujące miejsce na dysku oraz potwierdzenie tezy, że pewne rozwiązania jak już się zestarzeją, to powinny spokojnie zejść z tego świata.
Refleksja na koniec, bo czemu nie?
W świecie zdominowanym przez Facebooka, który skapitalizował relacje społeczne okazuje się, że ich nawiązywanie w sieci jest dramatycznie trudniejsze niż w czasach, w których serwisów społecznościowych nie było, bądź działały w innej, mniej zintegrowanej formie. Dziwne nie? Ale prawdziwe! Przecież dzisiaj nikt nieznajomy nie napisze do nas na Messengerze, bo wiadomość trafi w folder Inne czy inny SPAM. Z drugiej strony, jak ten ktoś miałby nas znaleźć, jak np. udostępniamy swoje dane wyłącznie najbliższym znajomym?
To wszystko jest niezwykle niejasne, tak sobie myślę. No bo, wszyscy jesteśmy na Facebooku, który wie o nas wszystko, ba!, kształtuje nasz sposób życia, a jednocześnie ukrywamy swoje dane przed innymi, zwykłymi, szarymi ludźmi. Dobre, nie? Wielka korporacja wie o nas wszystko, a nowi potencjalni znajomi nawet nie mają jak się z nami skontaktować.
To odwrócenie wektora robi mega wrażenie na kimś, kto pamięta, że kiedyś Internet to były czaty i rozmowy o pierdołach z nieznajomymi, a dziś Internet to wszystko, ale nie spontaniczne, niezobowiązujące i przełamujące bariery przestrzenne interakcje. Niesamowita sprawa - w świecie bez granic okopaliśmy się, wywiesiliśmy białą flagę i powiedzieliśmy stanowcze NIE kontaktom międzyludzkim.
Czy zatem (jak refleksja, to refleksja) jest nadzieja, że niezobowiązujące i losowe rozmowy na GG naprawią świat interakcji online? Otóż, nie. Dziś bowiem nie chodzi nam o interakcje, a o podziw. Nie o kontakt, rozbudowę grona znajomych, współdzielenie doświadczeń, a o pokazywanie pewnej wersji naszego życia na zdjęciach i filmach. Nie chcemy mieć znajomych w sieci, chcemy mieć fanów w sieci.
Chyba. Choć, sam nie wiem. Nie rozumiem dzisiejszego świata, to pewne.
PS. Dowiedziałem się, już po opisaniu swoich wrażeń z powrotu do GG, że losowanie osób do pogadania to jest obecne w tej aplikacji od lat. Wiem, trochę wstyd, brak sprawdzenia źródeł, hur-dur! Niemniej, nie edytowałem tekstu - w ten sposób chyba lepiej pokazuje on, że kontakt z tym komunikatorem po latach może być zaskakującym doświadczeniem ;)
Komentarze
48PS cos jak MS i ich IE - mieli działająca przeglądarkę 2 dekady przed chromem i FF a mimo to zostali przez nie pokonani.
Facebook, Instagram, Whats App, to media na których nie ma już wolności słowa, a szczególnie po tym jak Twitter zbanował Donalda Trumpa!
Mam dość mesengera, gdzie pośród wielu flag państwowych, jest flaga LGBT, a wśród motywów, styl o nazwie "równość" w tęczowych barwach!
Czas pokaże czy GG się odrodzi.
Jeszcze też istniały Kadu i Miranda, ale nic o nich nie pamiętam. Było tego więcej.
Swojego czasu używałem Tlen-a bo obsługiwał GG i Tlen.
BTW facebook powoli staje się podobną skamieliną. Tylko ramole dziś używają, nawet messengera więc to nie jest tak, ze wszyscy jesteśmy na fb. Pomijając takie osobniki jak ja to tam są same ramole (pisze jakbym sam nie był ramolem ;). Młodzi ludzie tak średnio i coraz mniej. Cukier doskonale zdaje sobie z tego sprawę dlatego cała ta meta czy inna melina. Problem w tym, ze on też jest już ramolem i stracił wyczucie. Prónuje odtworzyć myspace tylko z lepszą otoczką techniczną nie rozumiejąc, ze młodzież już dawno ma swój wirtualny świat, swoją metę w grach sieciowych i nie potrzebuje jakiejś nudnej ramolowatej koncepcji.
Szkoda, że zdechło.
A tak, przepraszam: WTW to 'najgorszy komunikator, ever'.
Wszyscy przeszli na gofno_Via_FB przylepione do PRYWATNEGO nr telefonu, gdzie wyrażając wymuszoną zgodę, sprzedajesz dostęp do swoich kontaktów, kontaktów które może nie życzą sobie fruwać gdzie, byle.
Szkoda, że operatorzy komórkowi nie podchwycili tego pomysłu i nie wystawiają takich numerów jak 30 czy 777, sam bym zalicytował.
Nooo ten cytat oprawię sobie w ramkę. To Ci się udało!
Co jak co w tamtych czasach 2000-2005 bardzo pozytywnie wspominam komunikator.