Gsmart jest wyposażony w standardowy zestaw programów dostarczanych z Windows Mobile plus garść własnych aplikacji mających ułatwić lub uprzyjemnić użytkownikowi korzystanie z urządzenia: Office Mobile 6.0 (Excel, PowerPoint i Word), Internet Explorer odpowiadający wersji 7.0, choć „z zewnątrz” tego nie widać; strony wyświetla poprawnie w takim samym stopniu jak jego pecetowy odpowiednik, Windows Media Player 10 również z możliwościami i ograniczeniami jak wyżej - by obejrzeć coś w formacie QT lub DivX potrzebne jest dodatkowe oprogramowanie, Kalendarz, który pomoże nam ułożyć plan dnia, czy przypomni o czekającym spotkaniu, Pulpit Zdalny, oraz dwie gry Pasjans i Bubble Breaker. A więc trochę do pracy i trochę dla rozrywki. „Prace biurowe” zrealizujemy za pomocą ekranowej klawiatury, która bardzo prawidłowo reaguje pomimo małych rozmiarów „klawiszy” – błędy podczas pisania zdarzają się rzadko.
GPS
MS 800 wyposażony jest w układ SirfStar III. Nazwa zobowiązuje, więc po zimnym starcie nie należy się spodziewać fiksa wcześniej niż po pięciu minutach, ale poza tym układ sprawuje się bardzo dobrze: nawet między dość wysokimi budynkami nie było zbyt wiele „myszkowania” podczas postoju. Zarówno Automapa jak i OziExplorer świetnie sobie radziły. Pozostaje jedno „ale”: w przeciwieństwie do innych producentów Gigabyte nie wyposażył Gsmarta w możliwość jednoczesnej pracy więcej niż jednego programu korzystającego z GPS. Brak również wejścia zewnętrznej anteny
Aparat fotograficzny
Trudno wiele wymagać od 2-megowego aparatu: zdjęcia robi poprawne o ile fotografowany obiekt jest doświetlony. O zmierzchu lub w niedoświetlonych pomieszczeniach można zapomnieć o wyraźnych (czytaj: nie poruszonych) zdjęciach bez ustawienia Gsmarta na czymś twardym i stabilnym. Filmy kręcone za jego pomocą nie zachwycają płynnością. Aparat umieszczony z przodu obudowy sprawuje się jeszcze gorzej choćby z powodu ordynarnych przejść tonalnych - widocznych już na podglądzie o zdjęciach nie mówiąc. Wyraźnie widać, że jego funkcjonalność ograniczono do video-konferencji, które nie potrzebują wysokiej jakości obrazu. Teoretycznie można w zdjęciu zapisać pozycję GPS, ale mimo wielokrotnych prób nigdy się to nie udało.