Samochody bez kierowców to nadal dla wielu melodia przyszłości. Firmy takie jak Tesla od dłuższego czasu próbują wprowadzić autopilota do swoich aut, ale mają z tym duże problemy. Są jednak na świecie miejsca, w których można zamówić taksówkę bez kierowcy.
O autonomicznych samochodach, które będą nas wozić po miastach bez udziału kierowcy, słyszymy od lat. W ostatnim czasie najgłośniej było o autopilocie Tesli. Firma Elona Muska ma jednak przez swój wynalazek bardzo dużo problemów. Jest niedoskonały i najprawdopodobniej był przyczyną wielu wypadków - i choć obecnie usługa działa, to nie ma pozwolenia na korzystanie z niej, gdy kierowca nie siedzi za kierownicą.
Waymo, czyli autonomiczne taksówki
Są jednak w USA dwa miasta, w których autonomiczne samochody są codziennością. Co ciekawe, to taksówki. Może przez to, że jaguary, które wykorzystuje firma Waymo, są charakterystyczne, a może po prostu przez liczbę tych pojazdów, są one na ulicach bardzo widoczne i rzucają się w oczy. Firma należy do technologicznego giganta Google. Projekt zaczął się oficjalnie w 2009 roku, ale zgodę na kursowanie autonomicznych taksówek władze San Francisco wydały w 2022 roku, czyli zaledwie dwa lata po rozpoczęciu testów na ulicach tej metropolii. W 2023 roku charakterystyczne białe pojazdy z masą sensorów pojawiły się także w Los Angeles. 4 października firma ogłosiła, że flotę jaguarów zasilą także auta Hyundai IONIQ 5.
Jak zamówiłem robota
Waymo zamawiamy przez specjalną aplikację. Nie różni się ona niczym od znanych nam doskonale rozwiązań proponowanych przez część korporacji taksówkowych i przewozów osób. Zaznaczamy jeden z najbliższych punktów odbioru (taksówki mają zdefiniowane punkty, w których mogą się zatrzymać), płacimy i czekamy na przyjazd pojazdu. Jedna rzecz, którą trzeba mieć na uwadze, to konieczność posiadania amerykańskiej karty płatniczej, co dla większości turystów może być dużą przeszkodą.
Po opłaceniu kwoty przejazdu (wyjątkowo wysokiej, jak na dystans, który pokonałem) i dość długim oczekiwaniu, na wyznaczone miejsce podjechała nasza taksówka, a aplikacja poinformowała nas, że mamy dwie minuty na wejście do środka. Nie obyło się bez problemów nowicjuszy. Okazało się, że klamki w drzwiach wysuwają się dopiero po kliknięciu odpowiedniego przycisku w aplikacji. Gdy już dostaliśmy się do środka, damski głos poinformował nas, że mimo iż sama jazda bez kierowcy może być dla nas nowością, to zasady są takie same i wszyscy musimy zapiąć pasy. Po posłuchaniu się zaleceń sztucznej inteligencji pozostało już tylko wcisnąć przycisk "rozpocznij podróż" na jednym z dwóch wyświetlaczy dotykowych.
Autonomiczna taksówka, czyli to, czego potrzebowałem
Teraz chwilę o moich wrażeniach. Po wyjściu z taksówki zorientowałem się, że było zupełnie inaczej, niż się spodziewałem. Moja chęć przejechania się Waymo wynikała oczywiście z ciekawości, ale także pewnego rodzaju obawy i towarzyszącego jej dreszczyku emocji. Czegoś, co prawdopodobnie miałaby większość z osób przyzwyczajonych do klasycznej formy jazdy samochodem. W końcu oddajemy swoje życie w ręce robota i w pełni zawierzamy algorytmom.
No i tutaj pojawia się zdziwienie. Otóż jazda taksówką bez kierowcy była nie tylko przyjemna, ale także… zupełnie zwyczajna. Ruszająca się bez asysty człowieka kierownica i wciskające się same pedały może i były widowiskowe, ale też nie dawały poczucia jakiegoś wyjątkowego futuryzmu. Ot, zwykła kierownica i pedały, jakich widziałem setki czy tysiące.
Waymo wygląda wewnątrz jak najzwyklejszy samochód. Nie daje więc poczucia kosmicznej technologii czy przełomu cywilizacyjnego. Zapewne jest to ruch zamierzony, aby klient nie odczuwał niepotrzebnego niepokoju i obawy przed czymś nieznanym.
Mimo sporego ruchu na ulicach San Francisco, w autonomicznej taksówce czułem się też bezpiecznie, zaskakująco bezpiecznie. Można powiedzieć, że bez problemu zaufałem temu, że skoro technologia została dopuszczona do ruchu, to nic mi wewnątrz białego jaguara nie grozi. Nie myliłem się. Taksówka poruszała się bardzo płynnie, bez gwałtownych ruchów czy hamowań.
Autonomiczne taksówki. Tak czy nie?
Czy taksówki bez kierowców to przyszłość? Mam nadzieję. Odczucia z przejazdu były dla mnie niemal identyczne z tym, co znam z klasycznych taksówek. Plus był taki, że nie musiałem prosić o zmianę stacji z tej, która nadaje disco polo, oraz słuchać o tym, jak to mniejszości narodowe zabierają nam pracę. O wyniki polskiej reprezentacji też nikt mnie nie pytał, a to dobrze, bo nie mam na ten temat zbyt wiele do powiedzenia. Waymo, to ciekawostka, eksperyment, który śmiało można wdrażać w życie, gdyż… wcale nie jest tak rewolucyjny, jak na pierwszy rzut oka może się wydawać.
Komentarze
7"Taksówka poruszała się bardzo płynnie, bez gwałtownych ruchów czy hamowań" - autor spodziewał się gwałtownych przyspieszeń, ostrych hamowań oraz jazdy jak na amerykańskich pościgach. Obawiał się też zewnętrznych fizycznych ataków mających na celu przejąć pojazd przez złe charaktery. Skąd mógł wiedzieć, że pojazd po prostu zawiedzie go do punktu docelowego? Myślał, że w środku będzie pulpit z mnóstwem przycisków typu "katapulta", "destrukcja", "zadzwoń do mamy". No i się zawiódł.
No a w roli prywatnego samochodu? Zamiast siedzeń łóżko, Xbox. Wybieramy gdzie chcemy jechać, kładziemy się spać we własnej pościeli i za 8h budzimy się w innym kraju. Pociągi i nawet być może samoloty (poza trasami przez ocean) stracą sens. Już należy zacząć orać tory żeby zastąpić autostradami.
jakoś nie widzę miejsca dla taksówek automatycznych w PL, chyba że .... operator takich taksówek zezwoli im na jazdę wyłącznie tam, gdzie sprawdzą możliwości terenu. czyli musieliby objechać całą okolicę, i stopniowo dodając trasy na podobnej zasadzie, jak to robią mapy gógla. trudne odcinki musiałyby być wyeliminowane aby to było w miarę sprawne.
a zapomniałem, i jeszcze kierowcy jołopy (głownie w BMkach i audikach), rowerzyści i motocykliści jołopy wciskający się między samochody (czyli nie wszyscy), a także ci którzy jeżdżą jezdnią, pomimo że tuż obok mają ścieżkę rowerową.
oczywiście powyższa krytyka uczestników ruchu to kwestia ogólna, oczywiście nie dotyczy każdego, bo można bez problemu spotkać totalnego idiotę we fiacie, i normalnego kierowcę w wypasionej BM-ce z mocnym silnikiem.
Czyżby była mała oglądalność ?
Nie dziwię się bo ten podcast to nadna gadanina o niczym...