Po długim romansie z konsolami Microsoftu World of Tanks otwiera nowy front lądując w końcu na Playstation 4. Czyżby kolejny Blitzkrieg? Na to wygląda.
świetnie oprawa audiowizualna,; wciągająca rozgrywka,; spora ilość doskonale odwzorowanych czołgów,; zabawa w pełni darmowa,; nieźle zaprojektowane mapy na wyłączność (czasową) PS4
Minusywyparowujące czołgi,; nie do końca adekwatny model zniszczeń
Niegdyś mówiąc o “graniu w czołgi” miało się na myśli kapitalne Tank 1990 Battle City z Pegasusa. Od 2011 na rynku mamy godnego następcę kultowych “tanków”, który na konsolach nowej generacji stał się jeszcze silniejszy. Pecetowym czołgom nie udało się wciągnąć mnie na dłużej, niż kilka bitew. O konwersji dla Playstation 4 myślałem podobnie. Jakże srogo się pomyliłem. Teraz już wiem, że obok serii FIFA będzie to kolejny zjadacz mojego czasu.
“Wojna nigdy się nie zmienia”
Wydawać by się mogło, że z World of Tanks jest podobnie. Niemal sześć lat od pierwszej premiery, do tej pory trzy platformy i żadnych istotnych zmian pod względem głównych założeń rozgrywki od początku istnienia. Sporej wielkości mapa - dwa zespoły maksymalnie po 15 graczy i ponad tysiąc ton niszczycielskiego żelastwa. Wygrywa ta drużyna, która zniszczy więcej czołgów lub przejmie określony punkt na polu walki.
Proste jak budowa przysłowiowego “cepa”, prawda?. Czy zatem Wargaming może nas czymś zaskoczyć przy kolejnej konwersji? Czy warto porzucić swoje dotychczasowe konta, a wraz z nimi osiągnięcia, z komputera bądź Xboksa? Pewnie większość z Was odpowiedziała w tym momencie “nie”. Też na początku tak myślałem… a przynajmniej do czasu pierwszej potyczki.
Wzrok i słuch na pierwszym froncie
Jeśli myślisz, drogi czytelniku, że konsola nie jest w stanie oddać ducha pola bitwy World of Tanks tak jak czyni to pecet, to… grubo się mylisz. Modele czołgów, tekstury i lokacje wyglądają kapitalnie. W garażu po zakupie czołgu z telewizora aż bije zapach nowej blachy. Przy pierwszej scenie odblokowania nowej maszyny w konsolowym World of Tanks szczęka mi opadła. Tak jak w tanim obuwiu czuć nieznośny zapach tandetnej gumy i plastiku, tak tutaj cały pokój wypełnia świeżutka, piękna stal. Coś pięknego i mimo, że nie jestem wielkim fanem militariów, ten moment zrobił na mnie piorunujące wrażenie.
Gdy po kilku chwilach wyjechałem na pole bitwy i znowu musiałem przytrzymywać żuchwę na swoim miejscu. Oczarowały mnie zmieniające się warunki pogodowe i fakt jak bardzo odbijają się one wyglądzie lokacji. W trakcie deszczu teren robi się bagnisty, w słońcu widać cień rzucany przez przelatujące samoloty (spokojnie, niczego nie przeoczyliście, to tylko tło), a wiatr nosi kurz po planszy. Czołgi w konsolowym World of Tanks wypuszczają czarny i gęsty dym, gąsienice zostawiają na podłożu ślad po kilkudziesięcio-tonowych bestiach, pociski “rwą” ziemię, a na dedykowanych dla Playstation 4 mapach (jest ich kilka) zadbano o takie detale ja latające owady. Jednym słowem –wygląd tej edycji World of Tanks potrafi zachwycić.
Podobne zachwyty mogę skierować w stronę udźwiękowienia. Gra w pełni wspiera system Dolby Digital i to słychać - o ile oczywiście mamy odpowiedni sprzęt. Ten ryk potężnego motoru i pocisków, tych nietrafionych, jak i tych przebijających pancerz. Brzmi to naprawdę świetnie i nawet na zwykłym systemie stereo mogłem poczuć się jak w centrum prawdziwej bitwy. Panie i Panowie z Wargaming - hełmofony z głów. Za wykreowanie tak gęstej i realistycznej atmosfery naprawdę Wam się to należy.
Już nawet pal licho nieco sztuczny i pozbawiony emocji polski dubbing. Miło, że w ogóle o tym pomyślano. A jeżeli głos załogi komuś faktycznie będzie przeszkadzał, to zawsze jest możliwość jego wyłączenia i wsłuchania się w melodię wojny.
Nie wszystko złoto, co się świeci
Niestety dedykowany Playstation 4 World of Tanks nie jest jednak pozbawiony wad. Nie wszystkie “wolne” elementy mapy można zniszczyć. O ile krzaki pod czołgiem się uginają, brzozy łamią, a samochody wybuchają, tak brakuje tutaj solidnego, podobnego do Battlefielda, silnika zniszczeń budynków. Niektóre obiekty zniszczymy bez większego problemu, a w tych większych zatrzyma nas cienka belka podtrzymująca daszek nad tarasem. I nie jest to kwestia nowa <> stara mapa. Podobnie zresztą atmosferę psują drzewa znikające po kilku sekundach od powalenia bądź szczątki zniszczonych budynków.
Kolejnym mankamentem jest zasięg widzenia przeciwników. Rozumiem, że to zależy od czołgu i załogi, ale gdy wróg przekroczy linię naszego wzroku po prostu znika, robi się przezroczysty i widzimy elementy, które znajdują się daleko, daleko za nim. Wiem, że jest to rozwiązanie uniwersalne i że na każdej platformie wygląda podobnie. Chciałoby się jednak w końcu zobaczyć, że coś w World of Tanks w tej kwestii drgnęło. Dużo lepszym rozwiązaniem byłby chociażby ograniczone pole rażenia pocisku, zamiast “widoku przeciwnika”. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Spotkałem się też na forach z wieloma głosami, jakoby sterowanie na Playstation 4 było toporniejsze niż na komputerach PC. Osobiście jednak nie odebrałem tego w ten sposób. Ba, tu nie o toporność chodzi, a różnice pomiędzy prowadzeniem ciężkiej, a lekkiej maszyny, która nie ogranicza się już tylko na prędkości czołgu, lecz całego modelu jazdy. W mojej ocenie dodaje to realizmu i lepiej balansuje dostępny sprzęt.
W poczekalni World of Tanks
Pomimo świetnego startu na Playstation 4 gra do pełni szczęścia potrzebuje jeszcze trochę czasu. Bo choć chętnych do zabawy nie brakuje, to tylko nielicznym graczom udało się już odblokować czołgi wyższych poziomów. Oznacza to kilkuminutową wizytę w poczekalni za każdym razem gdy chcemy poszaleć „dziewiątkami” lub, co gorsze, „dziesiątkami”. Oczywiście sporo zależy również od pory dnia. Nie mniej jednak trzeba o tym pamiętać sięgając po te najpotężniejsze maszyny.
Inną sprawa to dość skromna, jak na razie, baza czołgów. Obecnie dostępne są 4 frakcje - USA, III Rzesza, ZSRR i Wielka Brytania. Ta ostatnia pojawiła się za sprawą dużej aktualizacji co miejmy nadzieje, dobrze rokuje na przyszłość. Przynajmniej na to liczymy, patrząc jak prężnie rozwija się wersja pecetowa World of Tanks.
Czołgiem załogo!
Nie sądziłem, że konsolowy World of Tanks tak bardzo mnie zaskoczy. Nigdy nie spodziewałbym się tego, że darmowa produkcja okaże się najlepszą, według mnie, konwersją z PC na konsolę w historii gier. Czołgi wciągają i to bardziej niż na PC, a kapitalna oprawa audiowizualna, godna obecnej generacji, przenosi nas na prawdziwą linię frontu. Jest to moim zdaniem najlepsza produkcja F2P dostępna na PlayStation 4, a przygoda z nią nie była tylko redaktorskim obowiązkiem, lecz przyjemnością. Przyjemnością, do której jeszcze nie raz w przyszłości powrócę. Bo warto!
Ocena końcowa:
- świetna oprawa audiowizualna
- wciągająca rozgrywka
- spora ilość doskonale odwzorowanych czołgów
- zabawa w pełni darmowa
- nieźle zaprojektowane mapy na wyłączość (czasową) Playstation 4
- wyparowujące czołgi
- nie do końca adekwatny model zniszczeń
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dobry
Okiem starego zgREDa Barona |
Komentarze
11Grałem w AM ale po kilku dniach dałem sobie spokój , całkowita porażka. WoT sto razy lepszy.
Dodatkowo AW to plagiat WoT - ekran i walki niemal identyczne , nawet mapa taka sama , za to grafika gorsza.
Dodatkowo AW strasznie wolno się ściąga (chyba przez torrent) a WoT leci bezpośrednio z szybkiego serwera.
Szkoda że niemożna pograć na jednym serwerze (PC) z graczami z PS4
A najlepsze byłyby walki gracze PC kontra PS4 - na to musimy jeszcze poczekać...Chyba długo...