Moja przygoda z The Elder Scrolls Online
Gry

Moja przygoda z The Elder Scrolls Online

przeczytasz w 3 min.

Każdy fan MMORPG wie jak ciężkie bywają powroty do dawno porzuconych tytułów. Sam też tego doświadczyłem z The Elder Scrolls Online, które po burzliwej premierze na 5 lat wylądowało na półce! Smoki zdziałały jednak cuda i znów jestem w grze, bawiąc się lepiej niż kiedykolwiek.

Ocena benchmark.pl
  • 4,5/5

Każde sieciowe RPG miewa trudne początki. Nie inaczej było z The Elder Scrolls Online, w momencie jej premiery w 2014 roku. Decydując się jednak wówczas na zakup gry w zasadzie mogłem spodziewać się, że coś tu będzie zgrzytać. Szczególnie, że ilość chętnych do zabawy w sieciowym świecie Tamriel była, łagodnie mówiąc, sporawa. Na tyle, że w pierwszych lochach do bossów ustawiały się kolejki.

Kto wie, może gdyby nie liczne problemy wieku dziecięcego, grałbym w The Elder Scrolls Online do dziś. Koniec końców odłożyłem jednak grę na półkę, po cichu licząc, że w ciągu miesiąca czy dwóch sytuacja się unormuje…i tak o niej zapomniałem. 

The Elder Scrolls Online: Elsweyr - atak na obóz

Nie myślcie jednak, że przez kolejne 5 lat zupełnie wyleciało mi z głowy, że The Elder Scrolls Online leży u mnie na półce. Nic z tych rzeczy. Po prostu jakoś nie było okazji by znów spróbować dać się porwać przygodzie w sieciowym Tamriel. 

Co prawda, przy okazji wydania dodatku Morrowind byłem już bliski uruchomienia gry na moim PlayStation 4 (wszak jakby nie patrzeć to Morrowind, TEN Morrowind), ale jak to zwykle bywa, wówczas pojawiło coś innego co skutecznie odciągnęło od gry. Podobnie było zresztą z Summerset, choć w tym przypadku jakoś nie czułem magii stojącej za tym rozszerzeniem.

A jednak teraz znowu przechadzam się po Tamriel odkrywając kolejne zadania, zapuszczając się do złowieszczych ruin i eksplorując mroczne lochy. Chyba już wiecie dlaczego, prawda? Impulsem do powrotu okazało się nadejście The Elder Scrolls Online: Elsweyr, a wraz z nim szumnie zapowiadanych smoków. Wiadomo – smoki są dobre na wszystko!

The Elder Scrolls Online - smok na skale

Miłe zaskoczenie

O dziwo jednak, to nie smoki zrobiły na mnie obecnie największe wrażenie. Owszem, te latające jaszczury, na sam widok dostarczają nam miłego dreszczyku emocji. Świetnie też stanąć z nimi oko w oko, walcząc pośród płomieni i ognistych kul wspólnie z grupą innych graczy. Po pierwszym takim starciu chwilę powtarzałem sobie w myślach „Wow, to było coś!”.

The Elder Scrolls Online - po walce ze smokiem

Mimo to smoki nie mają co równać się absolutnie fantastycznym światem wykreowanym nie tylko na potrzeby tego akurat dodatku, ale także wcześniejszych. Przez te 5 lat The Elder Scrolls Online przeszło niesamowitą wręcz metamorfozę – od gry, która nie potrafiła jeszcze określić swojej tożsamości, po w pełni spełnionego erpega, w którym nawet zdawałoby się nic nie znaczące zadanie poboczne może urosnąć do arcyciekawej przygody.

Pierwszy z brzegu przykład – zaraz po przybyciu do Elsweyr trafiło mi się zadanie, w którym miałem pomóc jednemu kociemu detektywowi z humanoidalnej rasy Khajiit w odkryciu kto stoi za porwaniem córki jednego z mieszkańców Riverhold, niewielkiego miasteczka leżącego na granicy z Cyrodiil.

Kilka odnalezionych śladów i intryga szybko zaczęła się zagęszczać aż do nietypowego spotkania z groźnie wyglądającą kotką, która ostrzegła mnie by dla własnego dobra nie drążyć tematu zaginięcia, bo owa córka lata temu opuściła miasto. 

Po głowie kołaczą się pytania – jak to możliwe? Czy ktoś tu się pomylił? A może to jakieś czary albo jeszcze grubsza intryga? I wiecie co – finał tej opowieści jak tak zaskakująco rozbrajający, że od razu chce się więcej takich właśnie historii. Chapeau bas, Panie i Panowie z ZeniMax Studios, chapeau bas!

The Elder Scrolls Online - dochodzenie w sprawie zaginięcia

Bierz życie za rogi i walcz

Oczywiście nieodłączną częścią każdej przygody w The Elder Scrolls Online jest walka. Wszak to ona rozwija naszą postać, odblokowując coraz to nowe możliwości wyprowadzania ataków i rzucania czarów. To ona też pcha nas w najciemniejsze zakamarki Tamriel, by sprawdzić swoje przeciwko bardziej wymagającym przeciwnikom.

The Elder Scrolls Online - lochy

Ktoś powie pewnie teraz, że walka w The Elder Scrolls Online jest zbyt prosta i schematyczna, bo przecież twórcy jakiś czas temu wprowadzili do gry skalowanie poziomów. I ja też początkowo tak myślałem…do czasu pierwszego spektakularnego zgonu w starciu z jednym z bossów lochu, do którego się zapuściłem w pojedynkę.

Okazało się, że starcia potrafią stanowić w Elsweyr spore wyzwanie, a i nauczenie się systemu walki, tak aby w pełni z niego korzystać, wymaga czasu i doświadczenia. Wystarczy spojrzeć na grę wysokopoziomowych weteranów by się o tym przekonać.

Ale najlepsze w tej mojej niefortunnej przygodzie w lochu okazało się zachowanie zupełnie nieznanego mi gracza – nie dość, że sam, zupełnie bezinteresownie mnie wskrzesił, to jeszcze pomógł mi później ubić tego nieszczęsnego bossa, z którym za pierwszym razem mi nie wyszło.

Podobnych sytuacji miałem już całkiem sporo. Gracze chętnie pomagają, i to nie tylko podczas wielkich starć ze smokami, w czasie których trup ściele się gęsto, ale także w, zdawałoby się, mało znaczących walkach z napotkanymi podczas wędrówki potworkami. Potrafią nawet zatrzymać się, gdy zobaczą, że ktoś jest w potrzebie. Pod tym względem społeczność The Elder Scrolls Online jest naprawdę niesamowita.

The Elder Scrolls Online - spalone słońcem Elsweyr

The Elder Scrolls Online: Elsweyr – wstęp do wielkiej przygody

Przyznam szczerze, że siadając ponownie do zabawy w The Elder Scrolls Online nie sądziłem, że tytuł ten zdoła mnie jeszcze wkręcić na tyle bym chciał spędzić w nim następne kilkadziesiąt godzin. A jednak Elsweyr dało radę. 

Raz, że siadając teraz do gry otrzymujemy tyle najróżniejszych przygód, że naprawdę ciężko skupić się na jednym, główny wątku. Dwa – że dzięki skalowaniu poziomów nie czujemy się niczym skrępowani (no prawie!) i możemy dowolnie podróżować po całym Tamriel. 

I akurat ten aspekt zabawy chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Wreszcie nie mam wrażenia, że gra stawia przede mną sztuczne bariery w postaci wysokopoziomowych potworów zmuszając mnie do wielogodzinnego grindu, tylko po to bym mógł przekroczyć granicę kolejnej prowincji. 

Dzięki temu też w The Elder Scrolls Online bez trudu odnajdzie się każdy szukający przede wszystkim dobrej zabawy.  Wystarczy wskoczyć do gry i już, niemal z marszu, można ruszać na smoki! Inni gracze na pewno pomogą!

The Elder Scrolls Online - skok wiary

Wszystkich zainteresowanych grą zachęcamy do odwiedzenia oficjalnej strony The Elder Scrolls Online

Komentarze

1
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    BILInek
    0
    Odpalilem te gierke po raz enty.... i dalej kompletnie mnie odrzuca niestety poprostu nie czuje tego klimatu tej mechaniki wsyzstko jest na zbyt dretwe....

    Witaj!

    Niedługo wyłaczymy stare logowanie.
    Logowanie będzie możliwe tylko przez 1Login.

    Połącz konto już teraz.

    Zaloguj przez 1Login