Pierwszy na warsztat poszedł Canon A640. Po wyjęciu aparatu z pudełka odczuliśmy zadowolenie - stary, dobry i typowy dla wielu kompaktów Canona kształt z wygodnym uchwytem, który nazwaliśmy minigripem oraz pokrętłem trybów. Lubimy takie cyfrówki - wygląda jak aparat, trzyma się ją jak na aparat przystało i gdy się robi zdjęcia widać, że jest się prawdziwym fotografem ;) Czarny kolor plastikowej obudowy wygląda elegancko i profesjonalnie, a materiały, z których jest zrobiona, są najwyższej jakości - wszystko porządnie wykonane, żadnej tandety.
W pudełku, oprócz aparatu, znaleźliśmy również kartę MMC 32 MB (od razu warto zaopatrzyć się w bardziej pojemną kartę - zdjęcia z matrycy 10 megapikseli wymagają dużo miejsca w pamięci), pasek na rękę, kable USB i do TV, 4 baterie alkaliczne, 2 płyty z oprogramowaniem i anglojęzyczną instrukcją w pliku PDF, jest też pełna polskojęzyczna drukowana instrukcja oraz instrukcja do oprogramowania. Niestety, producent nie dostarcza ładowarki do akumulatorków AA, którą trzeba zakupić oddzielnie - na rynku jest wiele modeli, które bardzo szybko naładują nasze ogniwa.
Przyszła kolej na Sony DSC-N2. Pudełko mniejsze, bo i aparat niewielkich rozmiarów w porównaniu z Canonem. Ciekawe, gdzie mieści te 10 megapikseli ;) Sony w mniejszym stopniu przypomina prawdziwy aparat - jest zupełnie płaski, dość cienki, ma niewiele przycisków, a wśród istniejących brak naszego ulubionego pokrętła trybów. Wszystko wybiera się za pomocą dotykowego menu, które wyświetlone jest na dużym ekranie LCD z tyłu aparatu. Brak jest również wizjera optycznego (w przeciwieństwie do Canona), ale to akurat nie jest największa wada, gdyż wiadomo, że w kompaktach cyfrowych jest to tylko tunel optyczny, z którego lepiej nie korzystać, jeśli nie chcemy doświadczyć błędu paralaksy. N2 jest też o wiele lżejszy od Canona (który wagę zawdzięcza głównie czterem akumulatorkom), a obudowa wykonana jest ze zmatowionego aluminium. Całość wygląda bardzo elegancko i porządnie - i tutaj nie ma miejsca na tandetę.
W opakowaniu aparatu Sony znajduje się niewielka dedykowana bateria i ładowarka, pasek na rękę, uniwersalny kabel USB/TV oraz ze złączem do zasilacza AC, ulotka opisująca akcesoria, info o koncie Sony, płyta z oprogramowaniem i polskojęzyczną instrukcją w pliku PDF, a także broszura, zawierająca mocno skróconą instrukcję w różnych językach. Szkoda, że firma nie dołączyła dokładnej drukowanej instrukcji. W podróży nie zawsze można korzystać z komputera, aby odczytać plik PDF.
Zamiast karty pamięci Sony oferuje 25 MB pamięci wbudowanej.