Pomimo tylu usprawnień R.U.S.E. byłby prawdopodobnie kolejną „zwykłą” strategią wojenną gdyby nie jedno, unikalne rozwiązanie. Twórcy wprowadzili do zabawy system podstępów - zwanych również fortelami. Dzięki nim rozgrywka zyskuje prawdziwych rumieńców, otwierając przed nami całkowicie nowe możliwości i zaskakując dodatkową głębią.
Maskowanie pozwala ukryć własne budynki przed wzrokiem nieprzyjaciela |
Liczba dostępnych forteli nie jest zbyt duża - łącznie 10, a dostęp do nich otwiera się w miarę naszych postępów w kampanii. Aby nie psuć Wam zabawy przytoczę tylko kilka ich przykładów.
Jednym z ciekawszych podstępów jest więc pozorowany atak, który pozwala wysyła w określone miejsce na mapie makiety naszych wojsk odwracając jednocześnie uwagę od faktycznych ruchów naszych jednostek.
Nasłuch, pozwalający obserwować i przewidywać ruchy wojsk nieprzyjaciela w danym sektorze.
Szpieg dzięki któremu poznajemy dokładne rodzaje wojsk zajmujące dany obszar.
Umiejętne wykorzystanie forteli w ogniu walki może dać nam upragnione zwycięstwo. Błędne, sromotnie się na nas zemścić. Sztuczna inteligencja komputera nie wybacza zbyt wielu błędów. Trzeba przyznać, że pod tym względem R.U.S.E. błyskawicznie wymusza podejmowanie szybkich i przemyślanych decyzji. Musimy nauczyć przewidywać ruchy komputerowego przeciwnika i umiejętnie dostosowywać się do zastanej sytuacji.
Jeszcze lepiej przedstawia się to w trybie rozgrywki wieloosobowej. Oczywiście żywy gracz potrafi być znacznie bardziej wymagającym przeciwnikiem, a możliwość stosowania forteli czyni grę dynamiczniejszą i bardziej intrygującą.
Tak jak w wielu innych RTS’ach pozwalających na zabawę w sieci, także i tutaj zdarzają się przypadki rozłączania się przeciwników, gdy wyraźnie im nie idzie. Na szczęście zawsze znajdzie się spora chętnych do spotkania się na polu bitwy.
Jeden element gry może zepsuć dobre wrażenia z zabawy. Tym drobnym detalem jest polonizacja R.U.S.E, która woła o pomstę do nieba. I nie chodzi tu tylko o dobór głosów wcielających się w postaci w grze, ale o samą ich jakość. Wszystko brzmi drętwo i nienaturalnie.
Na pocieszenie pozostaje możliwość zmiany języka, choć i oryginalny dubbing nie jest najwyższych lotów.